Po co pchali się do PGE Ekstraligi Na pewno nie tak wyobrażali sobie powrót po dwudziestu czterech latach do najwyższej klasy rozgrywkowej kibice, działacze, sponsorzy drużyny z Ostrowa Wielkopolskiego. Wystarczył jeden mecz, żeby romantyczna historia beniaminka zamieniła się w najgorszy sen. Tak po ludzku szkoda mi tej Arged Malesy. Kiedy dostawali baty na inaugurację od ZOOleszcz GKM-u Grudziądz czułem się trochę, jakby to moja ukochana drużyna przyjmowała lanie. Tam zgadzało się prawie wszystko. Od otoczki, przez organizację, po komplet widzów na trybunach. Niestety zabrakło tego najważniejszego, czyli wyniku. Z zimowego letargu obudzili się już naczelni hejterzy klubu, którzy bardzo szybko dostali pożywkę dla poparcia swoich zimowych tez. Generalnie przekaz jest taki, żeby Arged Malesa wycofała się z PGE Ekstraligi, bo jej zawodnicy do niczego się nie nadają, że drużyna w obecnym kształcie miałaby duży problem z awansem do play-off w eWinner 1. Lidze itp. Okej, wynik jest kompromitujący. Zderzenie z ekstraligową ścianą było brutalne. Arged Malesa poniosła porażkę z drużyną, która niby na papierze miała tylko ciut lepszy skład i, że w dwumeczu pomiędzy tymi zespołami ma się rozstrzygnąć walka o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Arged Malesa nie kupiła awansu na pchlim targu Hola, hola. Ostrów nie wykupił sobie dzikiej karty, nie otrzymał żadnego zaproszenia do startów w gronie najlepszym ekip w kraju. Arged Malesa sama sobie na to zapracowała i warto o tym pamiętać, gdy bierzemy się za krzyżowanie podopiecznych Mariusza Staszewskiego. Przypominam, że to ten sam trener, o którego biło się w okienku transferowym pół drużyn PGE Ekstraligi. Noszono go na rękach, ochów, achów nie było końca, a teraz stoi na czele zgrai nieudaczników, która po pierwszej kolejce jest już jedną nogą pod drzwiami z napisem spadek. To bardzo krzywdząca retoryka. Dajmy tych chłopakom, sztabowi szkoleniowemu i działaczom spokojnie popracować. Na jednych zawodach świat się nie kończy. Zresztą bardzo podoba mi się podejście samych zawodników. Oni nic nie muszą, tylko mogą. Tomek Gapiński powiedział mi, że spadek nie będzie żadną tragedią. Cytuję: Nikt nam przynajmniej nie powie, że nie spróbowaliśmy. A warto było podnieść rękawicę chociażby dla pięknego stadionu, który pewnie nie powstałby, gdybyśmy awansowali do PGE Ekstraligi. A gdy zlecimy, to co? Nikt nam go przecież nie zburzy za karę. Słówko jeszcze o Staszewskim. On przez pół roku nie zapomniał jak się przygotowuje tor. Ten na Grudziądz zrobiła pogoda. Rozłożono plandekę, aura była niepewna więc wyszło twardo. W takich warunkach grudziądzanie czują się jak ryby w wodzie. Arged Malesa już niekoniecznie. Jestem przekonany, że gdy temperatury ustabilizują się ostrowianie odzyskują swój atut i znów będą straszyć nawierzchnią. Praca, praca, trening, "tłuczenie" od rana do nocy własnego toru i zobaczymy drużynę odmienioną, zdolną napsuć krwi ligowej czołówce. Może to nawet zabawne, że tak chwalę Arged Malesę, ale staram się docenić, to co jest dla niektórych niedostrzegalne gołym okiem. W beczce dziegciu trzeba czasem znaleźć łyżkę miodu. Pomnik dla prezesa Górskiego Na koniec laurka dla osoby, bez której dziś parę osób nie mogłoby napisać, że Arged Malesa, to dziady nie przystające poziomem do PGE Ekstraligi. Prezes Waldemar Górski jest zaprzeczeniem obecnego modelu szefa klubu, biznesmena w garniturze i lakierkach. Pan Waldek, to wręcz wymierający gatunek. Nigdy nie pchał się na afisz, zawsze stał w cieniu i jeśli komuś należy się w tym klubie pomnik, to właśnie jemu. Do tego tłustym drukiem podpis człowiek orkiestra. Dla niego nie jest wstydem wejść na dach, stanąć z miotłą, zamontować bandę, przetrzeć krzesełko. Górski jest niczym kobieta pracująca, żadnej roboty się boi. Dla niego doba ma zdecydowanie więcej niż dwadzieścia cztery godziny. Ci, co go znają, mówią żartobliwie, że on nawet śpi z otwartymi oczami. Mili Państwo, pan Górski sprawił, że przy weekendzie, po obiadku możecie śmigać na stadion i oglądać najlepszych żużlowców świata. Nie doświadczaliście tego prawie ćwierć wieku więc zamiast kopać zespół, doceńcie, to co macie, bo jeszcze za tym zatęsknicie.