Motor Lublin trzeci rok z rzędu może nie wejść do fazy play-off. Lublinianie są co prawda ciągle w grze o czwórkę, ale mocno skomplikowali sobie zadanie nie zdobywając bonusu w miniony weekend, kiedy do ostatniego biegu mordowali się na swoim torze z Moje Bermudy Stalą Gorzów. Menedżer zespołu - Jacek Ziółkowski wyliczył nawet na naszych łamach, ile oczek musi zdobyć Motor, aby wejść do upragnionej rozgrywki medalowej. Nie jest to jakieś mission impossible, ale nie jest też zadanie proste. Pierwszy rok w PGE Ekstralidze to była planowa walka o utrzymanie. Miało się skończyć spadkiem, ale lublinianie cudownie ocaleli zamykając usta wielu ekspertom. Od zeszłego roku słyszymy, że Motor okrzepł i ma wszystko żeby włączyć się do batalii o czwórkę, a dwa szóste miejsca nie są szczytem marzeń. Jakub Kępa mógłby spokojnie nam przytoczyć powiedzenie o tym, jak to pieniądze szczęścia nie dają. Prezes Motoru kasy ma jak lodu, uczynił z klubu prawdziwy skarbiec. Mógłby mieć każdego zawodnika ze światowego topu, mamić go ogromnymi pensjami, a jednak wolał do tej pory wymieniać poszczególne ogniwa i opierać skład na Grigoriju Łagucie oraz Mikkelu Michelsenie. Od sezonu 2020 wysokie notowania ma też Jarosław Hampel. Paradoksalnie brak czwórki i wcześniejsze wakacje mogłyby zmienić myślenie prezesa. Zmusić go do bardziej radykalnych działań, czyli budowania nowej, uepszonej wersji Motoru. Łatwo o wniosek, że bez pójścia va banque, "bitki na noże z najlepszymi, czy uznając półśrodki, będzie bardzo ciężko. Każda licząca się ekipa posiada w swoich zestawieniach przynajmniej dwa potężne naładowane amunicją pistolety. Pewniaków na dwucyfrówki i wieńczący dzieło wyścig nominowany. Betard Sparta ma Janowskiego i Łagutę, Gorzów Zmarzlika i Vaculika, a Leszno Sajfutdinowa, Doyle'a czy Kołodzieja. Motorowi przy cały szacunku dla Griszy Łaguty i Michelsena takich żużlowców brakuje. Oczywiście Rosjanin to ciągle zawodnik, o którego będzie się zabijać pół PGE Ekstraligi, potrafi się zmobilizować na najważniejszą część zawodów, tylko co z tego, skoro w pierwszej fazie zostanie przywieziony parę razy na 5-1. Jestem daleki od wyrzucania Rosjanina i Duńczyka, chociaż to zawodnicy z dwóch różnych światów. Do Michelsena mam nawet nie skrywany sentyment. Uważam, że przy postępach, jakie rok rocznie wykonuje, to w kolejnych latach powinien być kozak przez duże K. Do tego dysponuje bajeczną wprost techniką. Patrzy się na niego z przyjemnością. Po latach tułaczki znalazł w Lublinie swoją przystań i akurat mnie trudno sobie wyobrazić ekipę z Lublina. Czasami zamiast sercem, należy kierować się jednak rozumem i wtedy pojawia się konflikt interesów. Kępa będzie miał trudny orzech do zgryzienia. Szef Motoru zdaje sobie bowiem sprawę, że dwa porządne, hitowe transfery załatwią problem. A wtedy będzie trzeba kogoś poświęcić. W kuluarach już spekuluje się, że los Krzysztofa Buczkowskiego jest przesądzony, a Kępa robi maślane oczy do Zmarzlika i Kołodzieja. Do wyjęcia w razie spadku Marwis.pl Falubazu jest Patryk Dudek. Opcją będzie też i to bardziej prawdopodobną - Nicki Pedersen z GKM-u. Spróbowałbym zarzucić sieci na Martina Vaculika. Solidna juniorka już jest, nie trzeba w niej grzebać. Kwestia, komu z dwójki Łaguta-Michelsen dać wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy. A może wypuścić na rynek obu? Moją opinię znacie. Jedno jest pewne. Bez względu na to, jakie ruchy poczyni i co złowi w tym roku Kępa, pusty stadion mu nie grozi. Trybuny tak, czy siak będą pełne, bo tam chodzi się na Motor, a nie na gwiazdy.