Kariera Rasmusa Jensena w ostatnich latach rozwija się w imponującym tempie. Jeszcze niedawno Duńczyk był w środowisku znany głównie z występu w jednej z edycji "Hotelu Paradise". Teraz jednak liczy się z nim cały świat i już niewiele brakowało, a w tym roku trafiłby do PGE Ekstraligi. Wszystko za sprawą kapitalnej formy na pierwszoligowych torach. Zresztą 29-latek błyszczał nie tylko tam, ponieważ udało mu się dotrzeć do prestiżowego Grand Prix Challenge. W Glasgow Jensen niestety musiał zadowolić się szóstym miejscem, choć do podium zabrakło mu jedynie dwóch "oczek". Brak sukcesu na bohatera naszego tekstu nie zadziałał demotywująco. Jest wręcz przeciwnie, ponieważ reprezentant zielonogórskiej ekipy nie zamierza składać broni i wprost deklaruje, co interesuje go w nadchodzącym sezonie. - Moje największe marzenie to awans do Grand Prix. Niedawno było blisko, ale spróbujemy ponownie w tym roku - powiedział w jednym z materiałów dostępnym na oficjalnym koncie Stelmet Falubazu na YouTube. Rasmus Jensen nie może się tego doczekać W filmiku nie zabrakło oczywiście wątków lubuskiego zespołu. Rasmus Jensen zdradził bowiem, czego najbardziej nie może doczekać się w nadchodzących zmaganiach o stawkę. - Nie wiem zbyt dużo o drużynach, ale po tym co już zobaczyłem to mogę stwierdzić, że jest to dobrze zorganizowany klub. Wszystko funkcjonuje to profesjonalnie i nie mogę doczekać się sezonu. Kiedy byłem młodszy, oglądałem derbowe mecze Zielonej Góry z Gorzowem. Byłem wtedy pod wrażeniem tej atmosfery i liczę, że teraz poczuję to na własnej skórze - zakończył. Atmosfera atmosferą, lecz przed Duńczykiem i jego kolegami z ekipy trudna misja do wykonania. Choć Stelmet Falubaz należy do głównych faworytów do awansu, żaden z zawodników nie może osiąść na laurach. Przykład pierwszy z brzegu? Chociażby zeszły sezon, kiedy to na ostatniej prostej upragniony triumf na zapleczu PGE Ekstraligi zielonogórzanom wyrwały Cellfast Wilki Krosno. W mieście z pewnością nikt nie chce drugi raz przeżywać podobnych scen. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo