- Jakby tak złożyć na kupkę wszystkie metalowe części, które przez lata lekarze wkładali i wyciągali z mojego ciała, to wyszłaby z tego niezła dniówka dla zbieracza złomu - mówił Rune Holta w jednym z wywiadów. Holta zdobywał medale dla Polski Norweg z polskim paszportem zdobywał medale dla Polski w Drużynowym Pucharze Świata, reprezentował też nasz kraj w Grand Prix. Wygrał dwa turnieje. W 2010 zajął najwyższe, czwarte miejsce w cyklu. Jako młody chłopak marzył o skokach narciarskich, ale w jego okolicy nie było odpowiedniej infrastruktury. W żużlu znalazł się dzięki ojcu, który też jeździł. Kiedyś poszedł z nim na spotkanie z przyjaciółmi. Starsi panowie wyciągnęli motocykl, przejechał się, bardzo mu się to spodobało. Zanim na dobre rozkręcił się w żużlu, imał się różnych zajęć. Pracował na rodzinnej plantacji sałaty. Ramię w ramię z Polakami, których zapamiętał, jako sumiennych i odpowiedzialnych pracowników. Potem była jeszcze praca na platformie wiertniczej. Spawał elementy konstrukcyjne platform. W końcu trafił do żużla. Szybko też znalazł pracę w Polsce, a działacze Włókniarza Częstochowa zrobili wszystko, żeby pomóc mu zdobyć obywatelstwo. Pamięta wizytę u prezydenta Kaczyńskiego - Polska to kraj, który dał mi wiele, stał się moim drugim domem i każdy z medali znaczy dla mnie dokładnie tyle samo ile dla każdego innego reprezentanta Polski. To najcenniejsze rzeczy, jakie mam - przyznaje Holta, który dzień nadania obywatelstwa uważa za jeden z najważniejszych w swoim życiu. Doskonale pamięta też wizytę u prezydenta Lecha Kaczyńskiego, gdy ten nadawał mu i innym kadrowiczom Złote Krzyże Zasługi. To była nagroda za złoto w DPŚ. Holta najlepsze lata w karierze ma za sobą, ale wciąż potrafi solidnie pojechać. Kiedyś żużlowy mistrz Peter Collins mówił, że gdyby każdy jeździł tak, jak Holta, to na meczach byłyby tłumy. 49-latek już nie podejmuje takiego ryzyka, jak kiedyś, ale wciąż potrafi zaskoczyć widowiskową jazdą. Czytaj także: Będzie wielki powrót. 10 lat temu zdobył z nimi złoto