Żużlowe przepisy pozwalają zawodnikom na starty w kilku ligach. Niektórzy korzystają z tego na całego. Jason Doyle odjechał przez pół czerwca tyle imprez, ile niektórzy nie mają przez dwa miesiące. Przy tym nieźle się nalatał, ale po kolei. Poniżej rozkład jazdy Doyle'a. Z Anglii do Szwecji i z powrotem, a to nie wszystko 5 czerwca mecz ligi angielskiej w Manchesterze 6 czerwca mecz ligi szwedzkiej w Hallstavik 7 czerwca dzień przerwy 8 czerwca mecz ligi angielskiej w Leicester 9 czerwca mecz ligi polskiej w Gorzowie 10 czerwca Grand Prix Niemiec w Teterow 11 czerwca dzień przerwy 12 czerwca mecz ligi angielskiej w Ipswich 13 czerwca mecz ligi szwedzkiej w Kumli 14 czerwca mecz ligi szwedzkiej w Gislaved 15 czerwca mecz ligi angielskiej w Sheffield 16 czerwca miał być mecz ligi polskiej w Krośnie, ale został odwołany Mamy 9 imprez w ciągu 11 dni. Gdyby nie odwołany mecz w Krośnie byłoby 10 w 12 dni. A gdzie czas na odpoczynek i regenerację? Gdzie czas na wyciąganie wniosków, poprawki czy nawet pracę nad sprzętem w warunkach treningowych? Wyniki Doyle'a nie rzucają na kolana Ktoś mógłby powiedzieć, a co tu sprawdzać, jak wszystko działa. Problem w tym, że tu nie do końca wszystko działa. Niech jednak przemówią liczby. 5 czerwca w Anglii: 9+1 w 6 startach i bez trójki 6 czerwca w Szwecji: 13 w 5 i trzy trójki 8 czerwca w Anglii: 7+1 w 4 i jedna trójka 9 czerwca w Polsce: 8 w 6 i bez trójki 10 czerwca w GP: 13 w 7 i dwie trójki 12 czerwca w Anglii: 12 w 5 i trzy trójki 13 czerwca w Szwecji: 14 w 5 i trzy trójki 14 czerwca w Szwecji: 9 w 6 i jedna trójka 15 czerwca w Anglii: 13+1 w 6 i trzy trójki Z tej wyliczanki jasno wynika, że Doyle miałby nad czym myśleć. Połowa występów jest co najwyżej przeciętna, by nie rzec słaba. Dwa mecze bez wygranej, dwa tylko z jedną. Boli przede wszystkim brak trójki w Polsce, bo Doyle miał być liderem Wilków. Z Włókniarzem miał jechać po krótkim śnie Dla Wilków to chyba dobrze, że mecz 16 czerwca został odwołany, bo ich gwiazda miałaby piąte zawody dzień po dniu. Zresztą na stronie Wilków, tuż po wylądowaniu samolotu z Doylem na pokładzie ukazało się info: "czas na lekki obiad, krótki sen, masaż regeneracyjny i wieczorem mecz". Niektórzy zawodnicy lubią być w meczowym rytmie. Mówią, że mecz jest lepszy niż trening. Gdy się pyta trenerów i ekspertów, co o tym myślą, to mówią, że to nie jest złe. Pod warunkiem że chodzi o dwie, trzy imprezy w tygodniu, a nie 9 w 11 dni. Jasne, że zawodnik jeżdżący na żużlu nie przenosi ciężarów, nie biega 90 minut za piłką. Jego wysiłek fizyczny jest krótkotrwały, ale za to intensywny. Nie zapominajmy też o dużym wysiłku psychicznym, bo każdy start, to napięcie, presja itd. Do tego dochodzi zmęczenie związane z podróżami. A przecież nikt nie jest cyborgiem. Doyle też nim nie jest.