Kapitan pełną gębą Zmarzlik pełnił funkcję kapitana macierzystego zespołu od 2019 roku. Pod jego skrzydłami drużyna z Gorzowa zdobyła dwa srebrne medale i jeden brązowy. Był nie tylko maszynką do zdobywania punktów, ale i dobrym duchem drużyny w parku maszyn. Koledzy ze Stali zawsze mogli na nim polegać i walić do niego jak w dym, bo wiadomo było, że nigdy nikomu nie odmówi pomocy. Przed nadchodzącym sezonem Zmarzlik zdecydował się jednak poszukać nowych wyzwań i wybrał fantastyczną pod kątem finansowym ofertę mistrza Polski z Lublina. W Gorzowie muszą teraz namaścić nowego właściciela kapitańskiej opaski, która nawiasem mówiąc i tak w żużlu ma wymiar symboliczny. Portal gorzowskie.pl postanowił wyjść przed szereg i na swojej stronie internetowej uruchomił ankietę, aby sprawdzić, który z żużlowców cieszy się wśród lokalnej społeczności ponadprzeciętną sympatią, komu fani Stali najchętniej powierzyliby rolę kapitana. Głosowanie trwa przez miesiąc, ale już po kilku dniach wykrystalizował się murowany faworyt. Będzie umierał za Stal Gdyby do kibiców należało wiążące zdanie, oni chcieliby, aby schedę po Zmarzliku przejął jego przyjaciel - Martin Vaculik. Słowak wyraźnie dystansuje Szymona Woźniaka, natomiast pomiędzy kolejnymi zawodnikami robi się już ogromna przepaść. Vaculik zaskarbił sobie uwielbienie wśród fanów Stali bardzo przyjaznym stylem bycia. Jest towarzyski, zaraża pozytywną energią i co chyba najważniejsze w sporcie kipi niesłychaną ambicją. Co jeszcze przemawia za kandydaturą Słowaka? Żużlowiec urodzony w Żarnovicy od wielu lat nie schodzi poniżej określonego poziomu. Należy do światowej czołówki, z powodzeniem startuje w cyklu Grand Prix i z wyłączeniem Zamrzlika odciskał najsilniejsze piętno na ekipę Stali. 32-latek zdążył też świetnie poznać miejscowe środowisko. Dla niego będzie to już w sumie piąty sezon spędzony w Gorzowie. Co ciekawe podobnym stażem może pochwalić się też Anders Thomsen. Rok dłużej od dwójki obcokrajowców zakotwiczył w Stali Szymon Woźniak. Przed Vaculikiem i Stalą rysuje się jeden z najcięższych sezonów od niepamiętnych czasów. Po stracie największej gwiazdy gorzowianie nie są już wymieniani w ścisłym gronie zespołów walczących o medale w PGE Ekstralidze. Wydaje się, że każda lokata ponad środek tabeli będzie uznawana za sukces. No, bo z całym szacunkiem dla Oskara Fajfera, który zamienił w kadrze Zmarzlika. ale nie jest to jednak ten sam rozmiar kapelusza, co trzykrotny czempion globu.