Kiedy Fredrik Lindgren zadzwonił wieczorem 25 czerwca, że nie przyjedzie na mecz ligowy Włókniarza, to w częstochowskim klubie zawrzało. Nikt się nie spodziewał, że Szwed tuż po zaliczeniu startu w rundzie Grand Prix weźmie l-4 na podreperowanie zdrowia. Jego zachowanie potraktowano jako mało profesjonalne. Już nawet zaczęto mówić, ze dni Lindgrena we Włókniarzu są policzone. Dlatego Włókniarz zmienił nastawienie do Lindgrena Włókniarz jednak świetnie poradził sobie w dwóch meczach bez Lindgrena (wygrał 50:40 z Moje Bermudy Stalą Gorzów i 49:41 na wyjeździe z Betard Spartą Wrocłlaw). Poza tym czas leczy rany. Dziś mówi się, że Lindgren jedzie o nowy kontrakt we Włókniarzu. Finisz tego sezonu w jego przypadku będzie decydujący. Jeśli chodzi o szczegóły, to nagłą zmianę retoryki Włókniarza wobec Lindgrena można tłumaczyć sytuacją na rynku transferowym. Częstochowianie mieli nadzieję na pozyskanie Patryka Dudka, ale ten zdecydował się zostać w Toruniu. Klub będzie szukał jeszcze innych rozwiązań, ale może się okazać, że nikogo lepszego od Lindgrena nie znajdzie. Lindgren jest drugą armatą w zespole Zresztą Szwed, mimo wielu chwil słabości, to obecnie druga armata w zespole. Włókniarz wciąż też ma w pamięci jego kosmiczną jazdę w sezonie 2018, pierwszym w częstochowskim klubie. Wówczas Lindgren tylko w 9 z 89 biegów, w których wystąpił, nie przywiózł punktów. A już tak poza wszystkim, to działacze starają się zrozumieć Lindgrena i jego zdrowotne problemy. Żużlowiec ciężko przechodził COVID-19, chorował dwu, a nawet trzykrotnie. Jego organizm nie miał ostatnio takiej wydolności, jak wcześniej. Te dwa tygodnie pauzy mogły mu wyjść na zdrowie.