Powrót syna marnotrawnego do Leszna. Wiele animozji towarzyszyło relacji Sławomira Kryjoma z Fogo Unią. Teraz obie strony się pogodziły i ponownie będą współpracować. Nie do końca pocieszeni są zagorzali kibice 18-krotnych mistrzów Polski. Po tych słowach go znienawidzili Kryjom pracował w Lesznie od 2001 do 2010 roku. W tym czasie zdobył wraz z klubem 4 medale DMP w tym dwa złote. Z Unii odszedł do ówczesnego Unibaxu Toruń, gdzie został menadżerem zespołu. Kibice mają w pamięci szczególnie półfinałowe starcie Unii z Unibaxem w sezonie 2011. Wówczas mecz został opoźniony ze względu na niesprzyjające warunki torowe. Duże obiekcje względem niego mieli właśnie goście na czele z Sławomirem. Mecz ruszył, podczas którego ujrzeliśmy kilka upadków. Torunianie stracili w trakcie tego spotkania Adriana Miedzińskiego oraz Emila Pulczyńskiego. Gra była o wysoką stawkę, bo o awans do wielkiego finału. Bardzo mocno oberwał Kryjom, który był wygwizdywany przez kibiców na stadionie za każdym razem, kiedy wychodził na tor. Tuż po spotkaniu powiedział też kilka mocnych słów pod adresem klubu z Leszna. Kibicom biało-niebieskich w pamięci zapadły szczególnie te słowa. - Zawody, które trwają ponad cztery godziny nie są promocją żużla. Po czymś takim jest mi wstyd, że pochodzę z Leszna - powiedział dla Gazety Wyborczej. Za swoje zachowanie musiał oczywiście zapłacić karę, jak i również przeprosić. Fani jednak potrafili nosić żal przez długie lata. Niejednokrotnie był wytykany na mieście oraz przeganiany przez nich ze sklepów. Łatka skandalisty Kolejna afera związana z Kryjomem miała miejsce w 2013 roku. Torunianie awansowali do finału Ekstraligi, lecz drużynę nękały kontuzje. Wystąpili w nim bez Chrisa Holdera, a dzień przed rewanżowym spotkaniem z zielonogórskim Falubazem podczas rundy Grand Prix w Sztokholmie na tor upadł Tomasz Gollob. Nie było żadnych szans, aby legenda wystartowała w niedzielnym meczu. Na wniosek gości finał miał być przełożony, na co nie przystała ekipa gospodarzy. W związku z tym zawodnicy i działacze opuścili stadion i pojechali do swoich domów. Falubaz wygrał walkowerem i świętował siódmy tytuł mistrza Polski. Jedną z głównych ról w tym skandalu miał odgrywać właśnie Kryjom. Sam zainteresowany został zawieszony, a klub startował w kolejnych rozgrywkach mając -8 punktów. Przeszłość oddziela grubą kreską W 2016 roku został dyrektorem MOSiR-u w Lesznie. Teraz wraca do Fogo Unii, gdzie będzie nowym dyrektorem zarządzającym. Na tym stanowisku zastąpi Ireneusza Igielskiego, który został szefem Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Jego powrót do klubu nie ucieszył miejscowych sympatyków. Cały czas wypominają mu tamto wydarzenie. - Jeśli ktoś czuł się urażony, to z tego miejsca przepraszam. Proszę mieć świadomość, że nie tylko Sławomir Kryjom był winny temu całemu zamieszaniu. Wszyscy ludzie, którzy mnie znają, ze mną pracowali, wiedzą, że bronię interesu drużyny, bez względu na to jak ona się nazywa. Tak było w Lesznie przez 10 lat, tak było później w Toruniu oraz Landshut i tak będzie teraz w Lesznie. Chciałbym ten temat już zamknąć, bo nie przychodzę do Unii Leszno, po to aby tylko być. Chcę zrobić znów coś dobrego, wspólnie będziemy na to pracować. Zacznijmy patrzeć w przyszłość, bo to co się wydarzyło, na dziś nie ma już żadnego znaczenia - mówi na antenie Radia Elki. Poza kwestiami m.in. marketingowymi, to nowy dyrektor będzie odpowiedzialny również za taktykę podczas spotkań. Wspólnie z nowym menadżerem Unii będzie obecny w parku maszyn.