Tarasienko pojawił się w polskiej lidze w 2010 roku jako 16-latek. Pierwsze sezony spędził w Lokomotivie Daugavpils. Już wtedy mówiło się, że ma papiery na jazdę. W pewnym momencie jego rozwój zahamował. Później było Gniezno, była Piła i ponownie Lokomotiv. Nie potrafił jednak zaprezentować wyższego poziomu niż poziom pierwszoligowego średniaka. Wszystko zmieniło się, gdy zszedł do najniższej klasy rozgrywkowej. W sezonach 2020-2021 zrobił gigantyczny postęp, co zaowocowało podpisaniem kontraktu życia w Grudziądzu. Debiutu w PGE Ekstralidze w 2022 roku się nie doczekał z powodu wojny. Musiał na to czekać aż do 30 kwietnia 2023, czyli do meczu ZOOLeszcz GKM-u w Krośnie. Był to symboliczny moment, zwłaszcza że to właśnie w barwach Wilków Tarasienko rozpoczął marsz z 2. Ligi Żużlowej do elity. Na Podkarpaciu jeździł tylko przez rok, ale wykręcił potężną średnią biegową 2,652. Tarasienko nie boi się odpowiedzialności za słowa Jak wojsko Władimira Putina zaatakowało Ukrainę, to na wszystkich rosyjskich żużlowców posypały się gromy. Polacy oczekiwali od nich jasnego stanowiska na temat wojny. Tylko Tarasienko od początku zachowywał się właściwie. Nie uciekał od trudnych pytań, a w swoich mediach społecznościowych sprzeciwił się wojnie. - Niech to się skończy. Potępiam działania wojenne - pisał sportowiec, który przez rok nie mógł rywalizować na żużlowych torach. Wpisów jako jedyny nigdy nie usunął. Niektórzy mogli mieć wątpliwości, czy zachowanie 28-latka jest szczere. Po otrzymaniu polskiego obywatelstwa, które oznaczało powrót na tor, nie zmienił swojego stanowiska. Udzielił Interii szczerego wywiadu. Zaznaczył, że nigdy nie wycofa się ze swoich słów, choć już wcześniej dostawał z Rosji różne pisma. W przeciwieństwie do wielu rodaków nie boi się odpowiedzialności za wypowiedziane słowa. Sprawiedliwości stało się zadość Po ludzku byłoby nie fair, gdyby Tarasienki zabrakło w gronie Rosjan dopuszczonych do startu w lidze. W przeciwieństwie do kolegów nie starał się o polski paszport dla wygody, czyli dla łatwiejszego podróżowania po Europie. Żużlowiec GKM-u jest najbardziej "polskim" Rosjaninem. Ma to związek z tym, że poślubił Polkę, małżeństwo żyje zgodnie z polskimi zasadami. Niebawem na świat przyjdzie ich drugie dziecko. Tarasienko łącznie mieszka w Polsce od 10 lat. Kto jak kto, ale on akurat zyskał sympatię kibiców. Spora część trzymała kciuki, by starania o polskie obywatelstwo zakończyły się sukcesem. W obecnych czasach był to znacznie trudniejszy proces do przeprowadzenia niż przed wojną. Zawieszenie wywołało u zawodnika panikę. Przez całe życie jeździł tylko na żużlu, a z dnia na dzień stracił możliwość wykonywania zawodu i zarabiania pieniędzy. Wtedy bał się o swoją rodzinę. Nie zamierzał jednak płakać nad rozlanym mlekiem. W poprzednim sezonie zdobył nowe doświadczenie - był mechanikiem juniora Kacpra Pludry i współpracował z GKM-em. Klub od niego się nie odwrócił. Tarasienko to siostrzeniec Artioma Łaguty Tarasienko utrzymuje kontakt z mistrzem świata z 2021 roku. Obaj mieszkają w Bydgoszczy, więc ich kontakt nie ogranicza się tylko do rozmów telefonicznych. Czy jest lepsza osoba do podpatrywania niż mistrz świata? Łaguta w dodatku jest profesjonalistą w każdym calu, ma świadomość o wszystkich nowinkach. 28-latek od swojego wujka może się jeszcze sporo nauczyć, sam kontrakt w PGE Ekstralidze to nie jest szczyt jego marzeń. Chciałby zaistnieć w najlepszej lidze świata. Przypadki kilku zawodników z przeszłości pokazują, że ostatni dzwonek dla Rosjanina jeszcze nie nadszedł. Jeśli nadal będzie się systematycznie rozwijał, to najlepsze dopiero przed nim. Kibice GKM-u czekali na niego jak na zbawiciela Kibice czekający na Rosjanina? Rok temu coś takiego byłoby nie do pomyślenia! Wielu fanów patrzy jednak na interes swojego klubu. W GKM-ie od początku sezonu zawodzą: Gleb Czugunow i Frederik Jakobsen, dwóch szans nie wykorzystał Norbert Krakowiak, a jednej Mateusz Szczepaniak. Widząc co się dzieje, grudziądzanie dostrzegli w Tarasience zbawiciela, który może uchronić GKM przed spadkiem z ligi. Oczekiwania wobec zawodnika należy jednak tonować, gdyż nigdy wcześniej nie startował w PGE Ekstralidze. W dodatku wraca po 20. miesiącach przerwy. Treningi to nie to samo, co zawody, ale w Krośnie spisał się bardzo dobrze (7 punktów z trzema bonusami). Grudziądzanie przegrali na terenie beniaminka 41:49. Tarasienko dał jednak sygnał, że w dalszej części rozgrywek może być solidnym ogniwem.