Kamil Hynek, Interia: Jedzie pan do Warszawy kibicować Polakom, a w szczególności swojemu podopiecznemu - Bartoszowi Zmarzlikowi? Bogusław Nowak, pierwszy trener Bartosza Zmarzlika: Wybierałem się, wszystko było już nawet dopięte, ale ekipa, do której planowałem się podłączyć, zostaje na noc, a ja muszę wracać od razu po zawodach. Od jakiegoś czasu mam poważne problemy z ręką, nie mogę jej przeciążać i ogranicza mi ona normalne funkcjonowanie, stąd dłuższy pobyt poza domem jest wykluczony. Duży kłopot sprawia mi chociażby przesiadanie się z miejsca na miejsce. Polakom uda się wreszcie zdjąć klątwę z PGE Narodowego? - No tak, odkąd w stolicy rozgrywany jest turniej, żaden z naszych reprezentantów nie wskoczył jeszcze na najwyższy stopień podium, nie grano Mazurka Dąbrowskiego. Mam nadzieję, podobnie zresztą jak kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy szczelnie wypełnią Narodowy, że ten kocioł wreszcie eksploduje z radości. Ale w takich turniejach, zwycięstwo to trochę jak wygranie losu na loterii. Bardzo często decyduje dyspozycja dnia, zawsze wyskoczy jakiś diabeł z pudełka, ktoś będzie miał dzień konia, trafi z dopasowaniem i wszystkie dywagacje biorą w łeb. A jeśli Polak, to Zmarzlik i długo, długo nic? - Za plecami Bartka jest silna grupa pościgowa. Maciek Janowski notuje zwyżkę formy, sporo do gadania powinien też mieć startujący z dziką kartą Dominik Kubera. Tylko Patryka Dudka żal. - Strasznie mi go szkoda. Serce się kraje, jak ten chłopak się męczy sprzętowo. Wpadł w dołek i błądzi. Brakuje mu szybkości. Wydaje się, że rywale pędzą, a on nie ma z czego się odepchnąć. Dlatego celowo go pominąłem w tej biało-czerwonej wyliczance, ale przyzna pan, że trudno na niego teraz liczyć i w Warszawie raczej nie nastąpi przełamanie. Kto może najbardziej zagrozić polskiej husarii? - Kandydatów jest sporo. Stawiam, że ktoś z grona: Doyle, Bewley, Madsen i Vaculik znajdzie się na "pudle". To też zależy, czy po zmianie profilu toru dalej będzie dominowało wyjście spod taśmy i rozegranie pierwszego łuku, czy będzie on stwarzał pole do ataków na dystansie. Po cichu, tak po gorzowsku, będę trzymał kciuki za Słowaka, bo znajduje się w świetnej dyspozycji i wszedł ma poziom mistrzowski. Ale to taki wybór, w zastępstwie, jakby naszym wybitnie nie szło. W Gorican Bartek rozpoczął swój marsz po czwarte złoto. Czy w przekroju całego, długiego sezonu będzie mu w stanie ktoś podskoczyć, czy reszcie zostanie bitwa o srebro? - Bartek jest najrówniejszym żużlowcem w całej stawce. Nie notuje wpadek, nie doświadcza kryzysów, a stabilizacja, to jego drugie imię. On dba każdy detal, tutaj wsio musi być poukładane w kosteczkę. Mimo młodego wieku jest już doświadczonym jeźdźcem. Znam go doskonale, więc choć licho nie śpi, zasada bij mistrza ciągle obowiązuje, jestem spokojny, że Zmarzlik nie zgubi czujności. Może Zmarzlik powinien zatęsknić za Rosjanami: Łagutą i Sajfutdinowem, wtedy miałby z kim się w GP pościgać? - Na pewno stopień trudności poszedłby do góry, ale najpierw, to niech skończy się wojna za naszą wschodnią granicą. Starszyzna, czyli grupa "emerytowanych" zawodników stoi na straży, że dopóki Rosjanie nękają Ukrainę, dopóty nie powinni mieć wstępu do ligi polskiej. Jednym słowem popieracie prezesa PZM - Michała Sikorę. - Oni bawią się w żużel, a my mamy zamiatać pod dywan ich pochodzenie? To co tam się dzieje, to nie jest gra telewizyjna. Ludobójstwa, gwałty dzieci, kobiet, w życiu mnie pan nie przekona, że Rosjanie zasługują na uchylanie im furtek.