Zdobyli mistrzostwo Polski i wymienili gwiazdy "Zwycięskiego składu się nie zmienia" - tak mówi stara maksyma, od której w Lublinie odstąpili. Już w trakcie trwania minionych rozgrywek stało się jasne, że przyszłego mistrza Polski czeka przemeblowanie. Prezes Jakub Kępa załatwił wymarzony przez siebie transfer Bartosza Zmarzlika. Miała to być kosmetyka i wymiana jednego ogniwa. Wszystkie klocki Motor musiał układać jednak na nowo, bo przyjście mistrza świata wywróciło całą sytuację. Najpierw z nowego kontraktu zrezygnował Mikkel Michelsen, dotychczasowy kapitan. Później działacze dali sobie spokój z Maksymem Drabikiem, z którym mieli problemy natury wychowawczej. W pewnym momencie zrobiło się na tyle gorąco, że wydawało się, iż lublinianie mogą się nawet osłabić. Prezes w porę jednak zareagował, załatwił transfery Fredrika Lindgrena oraz Jacka Holdera, a Motor za rok znów powinien powalczyć o mistrzostwo kraju. Beniaminek wszedł z buta i już ma wrogów W drugiej połowie września awans do PGE Ekstraligi wywalczyły Cellfast Wilki Krosno. Wydawało się, że pozbierają z rynku zawodników niechcianych i będą skazani na spadek. Tymczasem zrobili coś, czego nie udało się w ostatnich latach żadnemu beniaminkowi. Wyrwali bezpośrednim rywalom o potencjalne utrzymanie dwie gwiazdy - Jasona Doyle'a i Krzysztofa Kasprzaka. Sporo mówiło się, że Wilki przepłacają, ale innej drogi nie było. Na papierze może kadrowo wyglądają najsłabiej, ale mimo wszystko mają sporą szansę uniknąć degradacji. Wypożyczenie "last minute" uratowało im skórę Długo wydawało się, że największym przegranym giełdy będzie ZOOleszcz GKM Grudziądz. Najpierw niepewny był transfer Maxa Fricke, który przymierzał się po pozostania w Falubazie po ewentualnym awansie. Nic z tych planów nie wyszło, więc Australijczyk ostatecznie dołączył do drużyny Janusza Ślączki. W międzyczasie GKM stracił Kasprzaka. Robiło się gorąco. Wtedy prezes Marcin Murawski dogadał się ze swoim odpowiednikiem z Wrocławia i załatwił wypożyczenie Gleba Czugunowa. To był szach - mat, który sprawił, że grudziądzanie przynajmniej w zimie mogą spać spokojnie. Wrócą Rosjanie, wróci dream team Może nieszczególnie dużo mówiło się o wzmocnieniach Betard Sparty Wrocław, ale prezes Rusko działał po cichu i sprawnie. Załatwił transfer Piotra Pawlickiego, który można uznać za jedną z większych bomb. Do tego z czasem okazało się, że zgodę na powrót do PGE Ekstraligi otrzyma zawieszony wcześniej Artiom Łaguta. Efekt? Byli mistrzowie Polski znów mają piekielnie mocny skład i dream team. To właśnie Sparta na papierze wydaje się być najmocniejsza i najpoważniejszym kandydatem do złota. Prezes Włókniarza głęboko sięgnął do kieszeni W naszym podsumowaniu nie wypada nie wspomnieć o transferach zielona - energia.com Włókniarza Częstochowa, który wymienił dwa ogniwa i dorzucił dwóch ex - zawodników mistrza Polski z Lublina. Chodzi o transfery Mikkela Michelsena oraz Maksyma Drabika. Oba na papierze powinny wzmocnić siłę rażenia zespołu. Pytanie tylko, czy pod Jasną Górą są w stanie powalczyć o złoto. Sęk bowiem w tym, że konkurencja też nie spała i jak pokazały transfery Motoru i Sparty, kolejka chętnych po złoto jest długa. Czytaj także: Cudowne dzieci za drogie dla bogaczy ze ściany wschodniej