Tai Woffinden skorzystał z krótkiej przerwy w rozgrywkach, by udać się na "wakacje", jak określiły jego pobyt na Teneryfie branżowe media. 3-krotny mistrz świata nie leżał jednak pod palmą nucąc "Jesteśmy na wczasach w tych góralskich lasach" Wojciecha Młynarskiego. W rozmowie przed kamerami Cana;+ przyznał, że ciężko harował, przemierzał rowerem niebagatelne dystanse. Być może właśnie dzięki temu ma dziś pełne prawo, by wraz z kolegami z Betard Sparty Wrocław odśpiewać kultowe "We are the champions". Zespół z Dolnego Śląska wspiął się wreszcie na poziom, którego od mistrzów powinno się oczekiwać. Tai Woffinden wrócił! Wrocławian w tak dobrej formie nie widziano od dawna. Oczywiście, ich odrodzenie można by tłumaczyć wyłącznie przebudzeniem Woffindena, ale byłoby to chyba krzywdzące dla reszty zespołu. Brytyjczyk zdobył wszak mniej niż jedną trzecią dorobku drużyny. Na szczególne słowa uznania zasługuje choćby Daniel Bewley, który leszczynian pozbawił nie tylko punktów i dobrego humoru, ale nawet rekordu toru. Miejscowi sekretarze muszą teraz wykreślić z annałów nazwisko Janusza Kołodzieja i zastąpić je godnością właśnie tego rudowłosego Anglika. Na pochwałę zasługuje dziś niemal każdy Spartanin. Nawet Gleb Czugunow - zdobywca zaledwie 5 oczek - sprawiał miłe dla oka wrażenia artystyczne. Do większej zdobyczy zabrakło mu odrobiny spokoju i szczęścia. Ba! Jeden malutki punkcik juniora Michała Curzytka okazał się kluczowy dla losów spotkania i ostatecznego zwycięstwa Sparty. Unii Leszno zabrakło szczęścia. Porażki o kilka metrów, defekt na prowadzeniu Davida Bellego, nieporozumienie Piotra Pawlickiego z kolegą z pary - kilka takich kropli skutecznie wydrążyło skałę, na której trener Piotr Baron zbudował swój "dom". Znaczy się zespół. Nie można jednak nie odnieść wrażenia, że dzisiejszy mecz obnażył największy problem Byków: uzależnienie od Janusza Kołodzieja. Wystarczyło, że 39-latek nie spisał się fenomenalnie - jak zazwyczaj - tylko po prostu dobrze, a jego drużyna nie była w stanie wygrać domowego meczu. Na dzisiejszy wieczór prognozowane są porywiste wiatry na południu Polski. To nie halny! To oddechy ulgi wydane przez wszystkich fanów wrocławskiej Sparty. Jeszcze kilka godzin drżeli oni o to czy GKM Grudziądz nie wyrzuci ich zespołu z fazy play-off, a teraz mogą już świętować praktycznie pewne miejsce w pierwszej szóstce. Wrocławianie nie mają jednak problemów z pamięcią. Wiedzą, że kupują bilety na mecze aktualnego mistrza kraju i sam awans do ćwierćfinału nie zadowoli ich aspiracji. Sparta musi utrzymać swoją wysoką formę, bo w przeciwnym razie Tai Woffinden już w sierpniu uda się na kolejne, tym razem wielomiesięczne wczasy.Fogo Unia Leszno: 44 9. Jason Doyle 11+3 (3,2,1*,2*,1*,2)10. Piotr Pawlicki 9+2 (3,1*,2,1,2*)11. David Bellego 1+1 (0,d,-,1*)12. Jaimon Lidsey 9+2 (1*,2,3,2,1*)13. Janusz Kołodziej 9 (2,2,2,0,3)14. Antoni Mencel 0 (0,0,0)15. Damian Ratajczak 5 (3,0,2)16. Keynan Rew - nie startowałBetard Sparta Wrocław: 461. Gleb Czugunow 5 (2,2,1,0,0,0)2. Mateusz Panicz - (-,-,-,-)3. Tai Woffinden 15+2 (1*,3,3,3,2*,3)4. Zastępstwo zawodnika5. Maciej Janowski 11 (3,1,3,1,3,0)6. Bartłomiej Kowalski 3+1 (2,1*,0)7. Michał Curzytek 1+1 (1*,0,0)8. Daniel Bewley 11 (0,3,1,3,3,1)