Do zbudowania figury Tomasza Golloba w skali 1:1 wykonawcy użyli aż 170 tysięcy klocków lego. Tyle, bo ułożono z nich nie tylko postać wielkiego żużlowca, ale i też motocykl, na którym zdobywał złoty medal. Gollobomania, czyli szalone lata 90-te Inna sprawa, że figura z Gollobamanią niewiele ma wspólnego. Powstała w 2018 roku, więc rok po tragicznym wypadku i osiem lat po zdobyciu przez Tomasza tytułu mistrza świata. Swoją drogą, to Gollobamania nawet nie wiąże się z tym okresem, lecz latami 90-tymi, kiedy Polak bił się w Grand Prix z najlepszymi, pokazując ofensywny i efektowny styl jazdy. Po wielu latach posuchy (poprzednio polscy żużlowcy medale zdobywali w latach 70-tych) Gollob stał się taką naszą nową nadzieją. Dla zagranicy był natomiast facetem z bloku wschodniego. Pierwszym od dłuższego czasu, którego oni musieli się bać. Gollob od początku startów w turniejach mistrzostw świata, potem przemianowanych na cykl Grand Prix, mocno rozpychał się łokciami i odważnie zapowiadał walkę o złoto. Na dokładkę chodził własnymi ścieżkami, z nikim nie miał kontaktu. Nie był przez to lubiany przez zagranicznych zawodników. Gdy swego czasu ostro potraktował na torze Craige’a Boyce’a, a ten do niego podszedł i uderzył go w twarz, za co został ukarany, to obcokrajowcy zrzucili się na grzywnę dla agresora. Dla polskich kibiców Tomasz Gollob był wyjątkowy Dla polskich kibiców Gollob był jednak tym jedynym i kochanym bez względu na to, co zrobił. Wielu fanów jeździło za nim po całej Europie, mając nadzieję, że to właśnie teraz zdobędzie on złoto. Najbliżej było w 1999 roku. Wtedy na ostatni turniej do Vojens Gollob jechał jako lider. Jechał też jednak kontuzjowany po kraksie w finale Złotego Kasku, gdzie przeleciał przez bandę, uderzając w stojący za nią słupek. Nie miał prawa obronić pierwszego miejsca. Zwłaszcza że rywale jechali na Tony’ego Rickardssona. Jakby nie spojrzeć, to 1999 rok był szczytowym momentem Gollobomani, a największym symbolem stał się finałowy bieg Golloba z Jimmym Nielsenem z wrocławskiego finału GP. Wielu uważa ten wyścig za najpiękniejszy w historii. Gollob napędzający się przez cztery okrążenia, by na ostatniej prostej odbić się od bandy i wyprzedzić Szweda, to obrazek znany nie tylko żużlowym kibicom. To wtedy Zbigniew Boniek padł przed Gollobem na kolana. Golllob obecnie jest ekspertem nSport+, ale i też człowiekiem, który pokazuje w mediach społecznościowych walkę o powrót do zdrowia po wypadku. Od 2017 jest sparaliżowany od linii klatki piersiowej w dół i porusza się na wózku. Ostro jednak ćwiczy, licząc na poprawę. Rozważa też możliwość wyjazdu na leczenie eksperymentalną metodą do Szwajcarii.