Od razu po rozpoczęciu transmisji na antenie Canal+ Sport 5 łatwo było zorientować się, że to finał najlepszej ligi świata. Stadion imienia Edwarda Jancarza jak nigdy jeszcze w tym sezonie zalał się kibicami w żółto-niebieskich szalikach. Bilety na miejsca siedzące rozeszły się w parę dni, a niektórzy fani z wejściówkami stojącymi musieli się nieźle przepychać, by zobaczyć choćby mały fragment toru. Z takim wsparciem Moje Bermudy Stali po prostu musiało się udać. Gorzowianie zaczęli jednak niemrawo, bo po względnie dobrej pierwszej serii, to przyjezdni nagle zaczęli łapać wiatr w żagle i po siódmej odsłonie wieczoru uciszyli kilkanaście tysięcy kibiców zgromadzonych na obiekcie przy ulicy Śląskiej. Po torze fruwał Dominik Kubera. Ponadto kurs na komplet obrał Mateusz Cierniak. Wyglądało to wszystko na pewny triumf gości. W drugiej połowie niedzielnego pojedynku podopieczni Stanisława Chomskiego odrodzili się niczym Feniks z popiołów. Do Bartosza Zmarzlika oraz Martina Vaculika dołączył Szymon Woźniak. Ważne "oczka" dowoził też Patrick Hansen i z czterech punktów straty zrobiło się +8 przed nominowanymi. Tuż przed decydującą częścią spotkania kolejny cios otrzymali lublinianie. Z bólem przegrał Mikkel Michelsen, którego kontuzjowana noga oberwała w jednym z wyścigów. Duńczyk nie pojawił się z tego powodu w ostatnich gonitwach wieczoru i jedynie z parkingu wspierał lepiej dysponowanych kolegów. Szkoleniowiec Motoru próbował jeszcze ratować się rezerwami taktycznymi i tak oto dwukrotnie wystąpił Dominik Kubera. Na nic się to jednak zdało, bo o ile w czternastej odsłonie zapewnił on remis, o tyle na zakończenie był tylko tłem dla Bartosza Zmarzlika oraz Martina Vaculika, którzy odnieśli podwójne zwycięstwo i zapewnili Moje Bermudy Stali dwunastopunktową zaliczkę przed rewanżem w Lublinie. Piętnasty bieg miał szczególne znaczenie dla dwukrotnego mistrza świata. Był to bowiem jego ostatni wyścig w gorzowskich barwach na domowym stadionie przed transferem do... Lublina. Zanim jednak to nastąpi, 27-latek obiecał pożegnać się z obecnym klubem złotym medalem drużynowych mistrzostw Polski. Jak na razie jest on na najlepszej drodze do spełnienia swych słów. Rewanż przy Alejach Zygmuntowskich odbędzie się dopiero 25 września, więc teraz na żużlowców czeka prawie dwutygodniowa przerwa. Najlepsi z najlepszych i tak nie odpoczną bo na najbliższą sobotę zaplanowano rundę Grand Prix w szwedzkiej Malilli. Czytaj też: Znów tego dokonał. To będzie przyszły mistrz świata?