Partner merytoryczny: Eleven Sports

Potęga ze wschodu miała spory problem. Polak ujawnia nieznane kulisy. Teraz mierzą wysoko

Texom Stal Rzeszów buduje kolejną potegę na wschodniej ściance kraju. Prezes Michał Drymajło wydał grube miliony, ściągając Taia Woffindena. W rozmowie z Interią Sport, Marcin Nowak opowiada o nieznanych dotąd kulisach. Mówi o problemach, sukcesach, relacjach z Nickim Pedersenem, a także przyszłości, która zapowiada się optymistycznie. - Też nie było tak ciągle jak w meczu z Rybnikiem, że się cały czas kłóciliśmy - mówi zawodnik Stali Rzeszów.

Marcin Nowak
Marcin Nowak/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

Albert Fedorowicz, Interia: Zakończyliście sezon na siódmym miejscu. Jako beniaminek wywalczyliście utrzymanie. Jak ocenisz sezon w wykonaniu drużyny oraz własnym?

Marcin Nowak, zawodnik Texom Stali Rzeszów: Plan minimum drużynowo został zrealizowany, czyli utrzymaliśmy się. Jednak w trakcie sezonu razem z menadżer mieliśmy chrapkę, aby dostać się do fazy play-off. Niestety, nie udało się. Ubolewam nad tym, bo sezon skończył się dla nas 3 sierpnia, czyli bardzo szybko. Indywidualnie było okej. Nie był to jakiś wybitny sezon, bywały gorsze. Kilka celów zrealizowałem, jednego się nie udało, więc przepisujemy na następny rok.

Jednego, czyli finału indywidualnych mistrzostw Polski...

- Właśnie tak.

Problemy na domowym torze, zdiagnozował przyczynę

Jesteś jednym z niewielu zawodników Stali, który miał lepszą średnią wyjazdową od domowej. Co nie zagrało?Zmieniające się warunki na domowym torze. Broń Boże, nie jest to wina menadżera ani toromistrzów. Trenowaliśmy na zrobionym fajnym torze pod nas. Podczas meczu okazało się, że zraszacze zamontowane na murawie, pryskały wodą na tor. Żeby tor był regulaminowytrzeba było go tak przygotowywać, nie zważając na wcześniejsze ustalenia. Zawodnicy, którzy nie trenowali, mieli lepszą średnią domową, od tych co trenowali. Problem jest wyeliminowany, więc optymistycznie patrzę w przyszłość. Na wyjazd jeździ się z czystą głową, zakłada się, to co się uważa za słuszne. Tutaj było jednak bez zmiany, no bo jak działało na treningu, to potem strach zmieniać.

Czyli na przyszłość - więcej szaleństwa i fantazji.

Myślę, że tak. Chociaż jest to trudne, bo jeżeli coś działa dzień wcześniej, to jednak się z tym zaczyna. Może jednak nie szaleństwo i fantazja, ale chłodne spojrzenie z boku na sprawę.

Konflikt z Pedersenem, transfer nowej gwiazdy

Przed sezonem rozmawialiśmy. Wspomniałeś, że cieszysz się na wieść o współpracy z Nickim Pedersenem. Przypomina mi się sytuacja, chociażby z meczu z Rybnikiem. Podtrzymujesz tę opinię? 

Powiem tak. Nicki po prostu jest sobą. On przez tyle lata wypracował swoje zachowanie oraz styl jazdy. Też nie było tak ciągle jak w meczu z Rybnikiem, że się cały czas kłóciliśmy. Cennymi wskazówkami też się wymienialiśmy. Był to najlepszy zawodnik drużyny. Liczby to pokazują. Dzięki niemu mamy też utrzymanie. Fajnie było z nim współpracować. Zobaczyć to od środka, nawiązując też do serialu o nim, który przed rokiem wyszedł. 

Prezes Michał Drymajło zadbał jednak o to, aby liczba mistrzów świata i tytułów się zgadzała. Nawiązuje tutaj do transferu Taia Woffindena. Myślę, że tu będziesz mieć więcej okazji do nauki.

Myślę podobnie. Menedżer Paweł Piskorz wraz z prezesem tak zbudowali drużynę, żeby współpracowała ze sobą. Mamy przykład z 2023 roku. Kiedy wszyscy współpracują to jest wynik. Więc tak, teraz będzie drużyna przez wielkie “D". Nie miałem okazji poznać Taia. Widzę jakie ma podejście do drużyny. Nie mogę się doczekać tej współpracy.

Cele na przyszły sezon

Wspomniałeś o celu indywidualnym, czyli awansie do finałów IMP. Wzmocniliście się pokaźnie. Są zainwestowane duże pieniądze...

Nie wiem tego. Ja nie wiem tego, czy są zainwestowane duże pieniądze, czy nie. (śmiech).

Tak, to są tylko spekulacje dziennikarskie. (śmiech). Więc zapytam tak. Jaki macie cel przed następnym sezonem jako drużyna?

- Wjechać do fazy play-off. Później jednak może się wszystko wydarzyć, no bo, kto stawiał na ROW Rybnik? No bo ja przyznam szczerze...

Krzysztof Mrozek...

- Krzysztof Mrozek i wszyscy zawodnicy, którzy tam jeździli. Przyznam szczerze, że ja sam nie wierzyłem. To pokazuje, jak piękny jest ten sport. Byli inni pretendenci do awansu, a ligę wygrał ROW. Niespodziewane rezultaty to piękno żużla. Myślę, że to fajne dla kibiców.

Ciężka finansowa sytuacja w klubach. Inflacja i problemy gospodarcze

Sytuacja gospodarcza jest nie najlepsza. Jak wiadomo, średnia koniunktura, spora inflacja. Usłyszałem od kilku zawodników, że jest problem z poszukiwaniem sponsorów. Podobno są tacy, którzy obiecują, że wspomogą, a potem w słuchawce jest głucha cisza, kontakt się urywa.

- Miałem takie przypadki już wcześniej. Teraz moje grono sponsorów może nie jest liczne, ale mam ludzi, którzy wspierają mnie od dawna. Doszedł także jeden sponsor. Dziękuję im za to z całego serca, z tego miejsca. Nie nazywałbym nawet tego sponsorami. Tylko gronem przyjaciół. Są ze mną na dobre i na złe. Wszyscy są świadomi, że teraz jest ciężko. Jest inflacja. Wszystko idzie do góry. Raz to wsparcie jest większe, raz mniejsze, ale na tyle, ile mogą, to zawsze mnie wesprą.

Płynność finansowa w żużlu. Czy też masz takie wrażenie, że regularne, szybkie płatności po meczach w połączeniu z atmosferą, finalnie dają - świetny wynik.

- Oczywiście, na pewno tak jest. Odchodzi nam wtedy jeden ze stresów. My też mamy firmy pozakładane. Musimy opłacić ZUS, zapłacić mechanikom, zatankować bus, kupić sprzęt, który teraz nie jest tani przez inflację. Nie ma wtedy nerwowej, napiętej atmosfery. Wtedy jest łatwiej o wynik. Podam przykład z 2019 roku. Wtedy w PSŻ Poznań byliśmy blisko awansu, ale nie było tej płynności finansowej. Nie było nas stać na serwisy motocykli. Odbiło się to na wynikach i nie było awansu. Nie ma patrzeć jednak w przeszłość. Na pewno jest lżej, kiedy nie trzeba się martwić o pieniądze. To tak, jak pracować cały miesiąc, i nie wiedzieć czy się otrzyma wypłatę. No to podejrzewam, że nikt by tak nie chciał. 

Powrót do korzeni. Mecze z Unią Leszno

Ostatni raz przeciwko Unii Leszno, której jesteś wychowankiem,  jechałeś w 2016 roku...

- I zdobyłem zero punktów. (śmiech).

I zdobyłeś zero punktów. (śmiech). Ale był też mecz z trzema punktami. Czy odczuwasz jakiś stres, dreszczyk emocji przed powrotem na Smoczyka? Masz już większy bagaż doświadczenia i jesteś w innym miejscu, niż wtedy.

- Gdybyś zadał mi to pytanie w 2016 roku, to na pewno odpowiedziałbym twierdząco. Teraz podchodzę jednak na chłodno. Będzie to kolejny mecz, jak każdy inny. Nie czuję żadnej presji. Mało to, wiem, że moi znajomi, którzy na co dzień dopingują Unii Leszno, będą mi dopingować. 

Jest kuzynem Kasprzaka. Skorzysta z jego pomocy?

Twój kuzyn - Krzysztof Kasprzak, ogłosił zakończenie kariery. Pamiętam jak w przeszłości mówiłeś, że możesz liczyć na jego wsparcie, ale na sprzętowe - już nie. Może teraz uda się zachęcić Krzysztofa do pomocy? W końcu ma ogromne doświadczenie, siatkę kontaktów, zjadł zęby na tym sporcie.

- Krzysztof Kasprzak to kawał zawodnika, wicemistrz świata. Na pewno jest bardzo doświadczony. Z tego co wiem, to już prawdopodobnie jest dogadany w roli menadżera gdzieś indziej. Świetny kontakt mam z jego bratem Robertem - mechanikiem, który był u boku Krzysztofa cały czas. Nie myślałem jednak o Krzysztofie w taki sposób, aby był u mnie w teamie.

Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję. 

Marcin Nowak/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Marcin Nowak w akcji./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Na zdjęciu: Michał Drymajło/Krzysztof Kapica/East News
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem