O tym, że zawodnik odniósł uraz, mówił w rozmowie z Interią po PGE Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostwach Ekstraligi. - Zaliczyłem upadek drugiego dnia treningów na początku sezonu. Pękło mi żebro, więc gdy teraz biorę głęboki oddech, muszę zaczekać aż ból ustąpi, zanim mogę dalej mówić - powiedział trzykrotny indywidualny mistrz świata. Uraz przesadnie nie przeszkodził Woffindenowi w rywalizacji w Toruniu, bo zajął tam drugie miejsce, a z biegu na bieg wyglądał coraz lepiej. Po zawodach przyznał, że pęknięcie kości nie przeszkadza mu w jeździe. - Kiedy jadę na motocyklu, jest w porządku. Tory są gładkie i równe, więc nie jest to nic przesadnie szalonego - mówił Brytyjczyk na Motoarenie. Woffinden rywalizował z pękniętym żebrem? "Nie wiem" Zawody w Toruniu i pierwszy mecz ligowy Betard Sparty Wrocław dzieliło zaledwie 8 dni. Wydawać by się mogło, że tyle czasu to trochę za mało, by żebra się zagoiły. Brytyjczyk zapytany o to, czy jego żebra już są wyleczone, czy pęknięcie dalej tam jest, nie czarował. - Nie wiem, nie byłem na ponownych badaniach - przyznał bez ogródek. Co jednak istotne, zaznaczył, że teraz w ogóle nie czuje urazu. - Nie czuję tego teraz. Troszkę na plecach, ale myślę, że to kwestia mięśniowa, bo wylądowałem na plecach. Potrzebuję jeszcze kilku sesji z fizjoterapeutą we Wrocławiu, ale czuję się dobrze - zapewnił. - Z każdym dniem uczucie jest coraz lepsze, więc w końcu będzie w punkcie, w którym nie będę tego w ogóle odczuwał. Prawdopodobnie jeszcze tydzień i w ogóle nie będzie już problemu - dodał żużlowiec Betard Sparty Wrocław. Woffinden nie stwarzał zagrożenia dla rywali Warto również zaznaczyć, że żebro Woffindena było pęknięte, a nie złamane. Zawodnik przyznał, że gdyby było złamane, pewnie nie byłoby mowy o ściganiu, natomiast w przypadku niewielkiego urazu, ściganie jest nie tylko możliwe, ale też bezpieczne. Już kilka dni wcześniej w Toruniu, gdy uraz był świeższy, nie przeszkadzał mu w rywalizacji. Dopytywany o okoliczności, w których doznał urazu, zawodnik nie wdawał się w szczegóły. - Zdarzyło się to podczas drugiego dnia treningów. Mieliśmy pierwszy dzień i czułem się bardzo dobrze, a później, drugiego dnia... To szalone, jak to się stało - tak szybko... Nie wydaje mi się, że coś takiego przytrafiło mi się kiedykolwiek w mojej karierze. Jest, jak jest, ścigamy się dalej - zakończył z szerokim uśmiechem na ustach Woffinden.