Marcus Birkemose nazywany był ogromnym talentem, perełką i złotym dzieckiem duńskiego żużla. Pierwsze słuchy na jego temat zaczęły do nas dochodzić, kiedy pokonywał uznane duńskie nazwiska na o wiele gorszym sprzęcie od reszty. Wierzono, że w przyszłości Marcus stanie się światową gwiazdą. Wtedy odezwał się jego ciężki charakter. To wielki talent. Tak niestety skończył Młody Duńczyk niejednokrotnie dawał o sobie znać. Jest nerwową osobą, która w czasie zawodów potrafiła robić wszystko, wręcz na wzór innego duńskiego mistrza, Nickiego Pedersena. Największym problemem były jego wyczyny pozasportowe. Gorzowski klub, który dał mu szansę, starał się wszystkiemu zapobiec i objąć Birkemose kontrolą. Mieli świadomość, że taki ktoś jak on rodzi się raz na sto lat. W końcu tego pożałowali i mieli go dość. Trafił do Rzeszowa, gdzie obiecywał poprawę. Texom Stal nie miała jednak zamiaru się z nim bawić. Umówili się na profesjonalne podejście. Początkowo regularnie był sprawdzany na obecność substancji psychoaktywnych. Marcus w dalszym ciągu obiecywał, że skupi się tylko na sporcie. Kontrole w Polsce nic nie wykazywały, ale wpadł... w Danii. Wpadł podczas kontroli w ojczyźnie. Czy wróci do Stali? Duńska antydopingówka postanowiła go zawiesić na dwa lata. Marcus nie robił nic, aby skrócić tę karę. Chodziło wówczas o palenie jointów. Chciano go wysłać nawet na specjalną terapię leczącą od uzależnień. Zawodnik nie zrobił w tym kierunku nic, jakby nie zależało mu na dalszym kontynuowaniu, a właściwie rozpoczynaniu swojej kariery. Teraz wiemy, że od jakiegoś czasu są czynione starania, by Birkemose mógł wrócić do ścigania. Jakiś czas temu pojawiły się nawet plotki, mówiące o tym, że gorzowianie z chęcią przyjęliby Duńczyka w swoje ramiona. Niedawno ten temat poruszył sam prezes ebut.pl Stali. - Nie wiem, co będzie dalej. Jeśli wróci szybko na tor, na pewno nie damy mu od razu szansy do ścigania, choćby w rozgrywkach U24 Ekstraligi. W pierwszej kolejności chcemy zorientować się, czy przez czas dyskwalifikacji Marcus nauczył się sportowo żyć - powiedział Sadowski dla echogorzowa.pl.