Decyzja sztabu Motoru Lublin o podwójnej rezerwie taktycznej w wyścigu jedenastym była w pełni zrozumiała. Motor chcąc wygrać mecz musiał kombinować. Hampel wiedział, że wciąż będzie potrzebny zespołowi w czternastym biegu. Pomimo serii przerwy pojechał w tym wyścigu jak za dawnych lat, na dystansie przedzierając się z ostatniego miejsca na drugie. Dzięki niemu Motor wyszedł na dwupunktowe prowadzenie przed ostatnim wyścigiem. - Kompletnie o tym nie myślałem, czy zgubię ustawienia i kontakt z torem. To jest mecz, więc cały czas jestem w skupieniu. Decyzja sztabu była szybka. Miała jechać podwójna taktyczna i było to zrozumiałe. Wiedziałem, że będę musiał szykować się na końcówkę meczu i zrobić wszystko, by wyjechać i pojechać dobrze - skomentował Jarosław Hampel. Z nieba do piekła Z piekła do nieba i z nieba do piekła. Tak można podsumować to spotkanie, bowiem wynik raz był korzystny dla Motoru, a raz dla torunian. Ostatecznie Apator wygrał 46:44. - Z piekła do nieba i z nieba do piekła. Tak można ten mecz podsumować. Było trudno i już w przedmeczowym wywiadzie mówiłem, że takiego meczu się spodziewamy. Wiedziałem, że tak będzie. Staraliśmy się, jak mogliśmy, by nawiązać walkę. Gospodarze potrafią jechać bardzo szybko i dynamicznie na Motoarenie. To było widać, że w niektórych wyścigach byli bardziej dynamiczni niż my, stąd taki, a nie inny wynik. Staraliśmy się dogonić wynik. Końcówka ułożyła się lepiej dla gospodarzy - powiedział Jarosław Hampel. Popełniał za dużo błędów Hampel w meczu z Apatorem zapisał przy swoim nazwisku 6 punktów i dwa bonusy w czterech startach. Pomimo dwóch fantastycznych biegów, były wicemistrz świata nie jest zadowolony ze swojej postawy. - Nie jestem zadowolony z indywidualnej postawy. Chciałoby się więcej... Na pewno zepsułem jeden bieg, jak nie dwa. Mogło to wyglądać lepiej. Wydaje mi się, że gorsze wyścigi to wynik i pogubionych ustawień motocykla, i moich błędów. Czułem, że tych błędów jest za dużo, a za mało pewności w jeździe. Sprzęt też mi nie pomagał, bo go przestawiliśmy nie tak, jak powinniśmy - podsumował Jarosław Hampel.