Dzięki pomocy rybnickiego klubu, który wysłał go wtedy na turnusy rehabilitacyjne do specjalistycznej kliniki w Mikołowie, Daniel Bewley, bo o nim mowa - nie tylko stanął na nogi, ale wrócił do speedwaya i dziś jest jednym z największych młodych talentów tej dyscypliny. Bewley marzył tylko by normalnie funkcjonować W minionym sezonie z reprezentacją Wielkiej Brytanii zdobył drużynowe mistrzostwo świata, a w polskiej lidze pomógł Betard Sparcie Wrocław sięgnąć po złoto w PGE Ekstralidze. W sezonie 2022 będzie miał szansę na medal mistrzostw świata indywidualnie. Parę dni temu władze FIM ogłosiły, iż to właśnie Brytyjczyk, razem z Jackiem Holderem zastąpią objętych sankcjami Rosjan: Artioma Łagutę i Emila Sajfutdinowa. - Przyznam szczerze, że na początku marzyłem tylko o tym, żeby lekarze mi pomogli na tyle, bym był w stanie normalnie funkcjonować. Tuż po wypadku w ogóle nie było pewności, że jeszcze kiedykolwiek będę mógł się ścigać. To, że w ogóle udało się wsiąść na motocykl było dużym osiągnięciem. Byłem jednak daleki od tego co było przed wypadkiem. 1,5 sezonu mi zajęło, żeby wrócić do miejsca, w którym byłem przed kontuzją. To była naprawdę długa i trudna droga, którą na szczęście mam już za sobą - wyznał nam w październiku Bewley, który zdaniem wielu ekspertów ma potencjał by w przyszłości pod względem indywidualnych osiągnięć przebić najbardziej utytułowanego Brytyjczyka w historii żużla, trzykrotnego indywidualnego mistrza świata, Taia Woffindena. Jason Doyle wiedział już dawno - To ogromny talent, który na dodatek ma odpowiednią głowę do tego sportu. Dysponuje niesamowitym talentem, pracowitością, jazdą się wręcz bawi, a przy tym wszystkim pozostaje bardzo skromny. Swego czasu miałem okazję współpracować w Toruniu z Jasonem Doyle’m, indywidualnym mistrzem świata z 2017 roku. To Australijczyk, którego w zasadzie można jednak traktować jako obywatela Wysp Brytyjskich. Mieszka tam na stałe, przez całe lata jeździł w tamtejszej lidze, zna środowisko, zawodników. On już wtedy, gdy jeszcze nikt w Polsce nie słyszał o Bewleyu, mówił mi, że może z niego wyrosnąć znakomity zawodnik - opowiedział Jacek Frątczak, były menedżer ekstraligowych drużyn. Pokazał Chrisowi Holderowi jak się jeździ! - Sporym jego atutem są warunki fizyczne. To taki kompaktowy żużlowiec, na dodatek świetnie przygotowany motorycznie i niesamowicie odważny. Przypominam sobie mecz o brązowy medal w PGE Ekstralidze z sezonu 2020, na torze kompletnie nie nadającym się do jazdy, grząskim, na którym Chris Holder (indywidualny mistrz świata z 2012 roku - przyp. red.) miał problem by poprawnie łuk przejechać, a Bewley w zasadzie prowadząc motor jedną ręką, zdobył kilkanaście punktów (12+bonus) - przyznał ekspert. - Oczywiście to nie będzie tak, że Brytyjczyk wkroczy do Grand Prix i będzie wszystkich rozstawiał po kątach, jak jakiś dominator. Ma dopiero 22 lata, nie jest jeszcze w pełni ukształtowanym żużlowcem. Musi złapać tę powtarzalność, regularność w jeździe, popracować nad sprzętem, a przede wszystkim zdecydowanie poprawić starty. Na pewno stać go na pojedyncze, błyskotliwe występy. Podobnie zresztą jak Jacka Holdera. Światowa czołówka w ostatnich latach mocno się zacementowała. Ta dwójka swymi występami powinna dać promotorom do myślenia, że warto stawiać na młodych. Na pewno jakości widowiska nie zepsują. Bewley swym ofensywnym stylem jazdy i trochę szosowym stylem wchodzenia w łuki, sprawi, że biegi z jego udziałem będzie się chciało oglądać. W debiutanckim sezonie powinien być trochę kopią Maxa Fricka (zajął 8. miejsce w klasyfikacji generalnej - przyp. red.) z minionego sezonu Grand Prix. Na miejsce w czołowej dziesiątce stać go na pewno, o szóstkę może być trudno, ale ważne, że się pokaże i zbierze doświadczenie na przyszłość - zakończył Frątczak.