Bartosz Zmarzlik show! Bo czasami nie trzeba samych trójek, żeby czyjś występ określić mianem perfekcyjnego i genialnego w każdym calu. Na tym polega przewaga Zmarzlika Prawdziwy mistrz pokazuje moc zwłaszcza wtedy, gdy potrafi pokonać trudności, gdy omija kłody rzucane pod nogi, a na samym końcu wygrywa ,jak chce, choć los go nie oszczędził i dał mu najgorsze z możliwych pól startowych w finale. Trener Stanisław Chomski mówi, że Zmarzlik wyprzedza rywali o dekadę. Ja bym dodał, że o lata świetlne. Przewaga Zmarzlika polega nie tylko na tym, że jest zdeterminowany i pięknie jeździ. Jego przewaga polega przede wszystkim na tym, że stał się zawodnikiem w pełni świadomym. Takim, co to potrafi powiedzieć i wyjaśnić, dlaczego wygrał. W żużlu jest to szalenie ważne. W tym sporcie nie brakuje bowiem świetnych kierowców. Brakuje natomiast takich, co czują motocykl, na którym jadą i potrafią to przełożyć na takie regulacje, które sprawiają, że są o krok przed pozostałymi. Zmarzlik to ma. Zdziwię się, jak Zmarzlik nie zgarnie w tym roku złota Wiem, że sporo ryzykuję, ale już teraz chcę napisać, że bardzo się zdziwię, jeśli Zmarzlik nie zgarnie czwartego złota. Tylko kontuzja może mu przeszkodzić. Nie ma bowiem drugiego takiego, jak on. Jasne, są tacy, co mogą z nim wygrać raz, czy dwa, ale na dłuższym dystansie (a GP to długi dystans) nie mają z nim żadnych szans. Reszta jedzie już tylko o srebro. Kiedyś takie rzeczy robił w Grand Prix Tomasz Gollob. Źle wchodził w turniej albo gdzieś się potknął, ale potrafił zachować spokój i tak ustawić silnik, że nagle z zawodnika jadącego z tyłu stawki zmieniał się w takiego, co to był nie do złapania. Zmarzlik w Gorican też był nie do złapania. Oczywiście wiele po drodze przegra, czasem się potknie, ale na końcu jego będzie na wierzchu. I to bez względu na to, który będzie za dwa tygodnie w Warszawie.