Ebut.pl Stal Gorzów może jeszcze awansować do półfinału play-off jako lucky loser. Jednak bez Andersa Thomsena nie ma szans na nawiązanie walki z Platinum Motorem Lublin i Betard Spartą Wrocław. Bez Thomsena przegrała u siebie ze słabszym od wymienionych drużyn Tauron Włókniarzem, więc w ciemno można założyć, że Stal, nawet jak awansuje, o medale nie powalczy. Inni też musieliby się posypać No, chyba że innych też dotkną kontuzje. Włókniarz musiałby stracić Mikkela Michelsena (jest jednym z liderów, ale nie ma najwyższej średniej, więc klub nie mógłby stosować za niego zz-tki). Z kolei Motor i Sparta musiałyby stracić po dwóch mocnych zawodników, bo z absencją jednego jakoś dają sobie radę. Nieładnie jednak życzyć innym źle, więc zostajemy z tym co jest. Osłabiona Stal w razie awansu skończy na czwartym miejscu i tylko dopłaci do tego interesu. Bo ekonomicznie to wszystko się nijak nie spina. Na organizacji spotkań wyjdą w najlepszym razie na zero Jeśli na meczu z Włókniarzem było niewiele ponad 10 tysięcy, to w ciemno można założyć, że skazana na porażkę Stal nie przyciągnie wielu kibiców ani w półfinale, ani w meczu o brąz. Ten drugi sam w sobie jest deficytowy. Dobrze będzie, jak Stal organizując dwa dodatkowe spotkania, wyjdzie na zero. Wypłaty premii dla zawodników nie da się jednak wstrzymać, a cztery dodatkowe mecze mogą kosztować Stal około 1,1 miliona złotych. Może ciut więcej lub mniej. Jak to policzyliśmy? Założyliśmy, że osłabiona Stal w półfinałach i meczu o brąz będzie robiła średnio 40 punktów z bonusami na spotkanie. Każdy punkt wyceniliśmy średnio na 7 tysięcy. Wyszło nam dokładnie 1,120 miliona złotych. Tylko wtedy półfinał ma sens Jeden z prezesów mówi nam, że awans do półfinałów play-off ma sens tylko wtedy jeśli jest szansa na zgarnięcie całej puli, ewentualnie jazdę w finale. Jeśli nie, to są tylko same straty. Dla Stali lepiej byłoby zaoszczędzić część środków i przerzucić je na kolejny sezon. Zobaczymy, co los przyniesie Stali. Klub na pewno nie podejmie odgórnie decyzji: odpuszczamy drugi mecz ćwierćfinału. Jak będzie porażka, to płaczu jednak wielkiego nie będzie. Zwłaszcza, jak prezes sobie policzy, ile kasy mu zostało.