Cały świat tego turnieju nie mógł doczekać się już od ubiegłorocznej jesieni, kiedy to został oficjalnie zaprezentowany kalendarz Grand Prix na sezon 2022. Ekscytacja wyjątkowymi zmaganiami niestety przeszła nam szybciej niż myśleliśmy, ponieważ zawody najlepszych piętnastu żużlowców świata zmieniły się w jedną wielką walkę z motocyklami. O tym, że jest bardzo źle pokazała pierwsza seria, po której na przykład ekspresowo wycofał się Adam Ellis. Szybko o tym zapomnieliśmy, bo kolejne wyścigi o dziwo odbywały się bez większych problemów. Do czasu. Tuż przed półfinałami tor przypominał bowiem bardziej szwajcarski ser niż miejsce wielu historycznych momentów. Problemy z opanowaniem swoich maszyn mieli takie tuzy jak Mikkel Michelsen czy Leon Madsen. Pogarszającymi się warunkami nie przejmował się jednak Daniel Bewley. Ku uciesze brytyjskiej publiczności, 23-latek na licznych koleinach radził sobie jak ryba w wodzie i najpierw w pewnym stylu awansował do czołowej ósemki, a następnie z dziecinną łatwością wywalczył przepustkę do najważniejszej gonitwy wieczoru. Tak dobrze nie wiodło się jego rodakom. Tai Woffinden wycofał się ze zmagań z powodu bólu brzucha. Robert Lambert zaś zupełnie nie przypominał zawodnika z PGE Ekstraligi i mógł rozpocząć pakowanie się do domu na półmetku imprezy. U Polaków było zresztą podobnie. O ile jak profesorzy wyglądali Bartosz Zmarzlik oraz Patryk Dudek, o tyle kiepskie zawody znów zaliczyli Maciej Janowski i Paweł Przedpełski. Kapitan Betard Sparty z taką formą może zapomnieć o medalu, a 27-latek z For Nature Solutions Apatora powoli żegna się z elitarnym cyklem. Uczestników wielkiego finału na Principality Stadium udało się wyłonić dopiero po trzech godzinach rywalizacji. Półfinały poprzedziło dodatkowo dłużące się równanie toru. Co warto zaznaczyć, słuszne równanie toru, ponieważ nawierzchnia po dwudziestym biegu absolutnie nie nadawała się do jazdy. W decydującym starciu jak z procy wystrzelił Daniel Bewley, który następnie udźwignął presję i jako drugi w historii Brytyjczyk zwyciężył Grand Prix w Cardiff. Dla żużlowca Betard Sparty Wrocław był to zarazem premierowy triumf w dopiero rozpoczynającej się karierze. 23-latek przebił zarazem swojego mentora - Taia Woffindena. Trzykrotnemu czempionowi wciąż bowiem brakuje w kolekcji spektakularnego sukcesu w ojczyźnie. Bartosz Zmarzlik oraz Patryk Dudek również wrócą do kraju z uśmiechem na ustach. Aktualny wicemistrz świata umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej, a wychowanek Falubazu awansował w niej na trzecie miejsce. Czeka ich jednak jeszcze parę wymagających turniejów. Kolejne zmagania 27 sierpnia we Wrocławiu. Zobacz też:Problemy mistrza świata. Może wypaść z Grand PrixTuner mówi, jak ich traktują zawodnicy. Mocne słowaDlaczego oni nie chcą jeździć w Polsce?