Partner merytoryczny: Eleven Sports

Pomógł znanemu klubowi uniknąć upadku. Ujawniamy nieznane dotąd kulisy

Wiele w ostatnim czasie pisało się i mówiło o akcji ratunkowej Unii Tarnów, której ostatecznie udało się spłacić zadłużenie i najprawdopodobniej klub wystartuje w przyszłorocznych rozgrywkach 2. Metalkas Ekstraligi, unikając tym samym ogłoszenia upadłości. Okazuje się, że w akcję ratunkową zaangażował się także Krzysztof Cegielski, były żużlowiec i menedżer Janusza Kołodzieja, który wykorzystał swoje kontakty, lobbując za szansą dla tarnowskiej Unii.

Krzysztof Cegielski i Janusz Kołodziej.
Krzysztof Cegielski i Janusz Kołodziej./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

Unia Tarnów, która uniknęła najgorszego ma swojego cichego bohatera, którym jest Krzysztof Cegielski. W ostatnich dniach października, kiedy ważyły się losy klubu prezes Kamil Góral prężnie działał, aby spłacić zadłużenie i mieć szansę uzyskania licencji na starty w 2. Metalkas Ekstralidze. Na dzień przed "deadlinem" zaczęły pojawiać się jednak informacje, że wszystkie starania na nic, bo klubowi nie uda się zebrać niezbędnej kasy.

Tak wyglądały kulisy ratowania Unii Tarnów

Okazuje się, że zaangażowanie prezesa Górala, który namówił do współpracy firmę Autona (została sponsorem tytularnym drużyny) to nie wszystko. W klubowej kasie ciągle brakowało środków do spłaty zadłużenia. Wtedy do gry wszedł Artur Lewandowski, przewodniczący Rady Nadzorczej, który pomógł w uregulowaniu należności. Namawiał go do tego Krzysztof Cegielski.

- Na ostatniej prostej klubowi pomógł Artur Lewandowski. Znam się z nim od lat. Przesiedzieliśmy wspólnie na basenie i saunie w Krakowie wiele godzin. Łączą nas różne sporty. To pasjonat koszykówki. Niegdyś zaangażował się w pomoc koszykarskiej Wisły Kraków przy moim i mojej żony udziale. Teraz działa przy żużlu - opowiada w rozmowie z nami były żużlowiec.

- Dzień przed regulaminowym terminem konieczności spłaty zadłużenia otrzymałem informację, że Unia Tarnów odpuszcza i nie uda się spłacić zadłużenia, aby uratować klub. To prawda, że skontaktowałem się z Arturem Lewandowskim. Wytłumaczyłem mu sytuacje, z czym wiąże się odpuszczenie i upadek klubu. Wszystko sobie przemyślał i doszedł do wniosku, że to będą większe straty niż próba uratowania klubu tu i teraz. Na bazie tego podjął decyzję, aby działać.

I rzeczywiście 31 października na konto zawodników miały trafić przelewy, które zamknęły temat należności za sezon 2024. W międzyczasie doszło także do ważnego porozumienia z Ekstraligą Żużlową, która początkowo niezbyt przychylnym okiem spoglądała na sytuację w Tarnowie.

Jesus Imaz: Przy prowadzeniu 3:2 mogliśmy grać lepiej. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Cegielski lobbował za Unią w centrali

- Koniec końców władze Ekstraligi Żużlowej z dużą przychylnością traktowały i traktują Unię Tarnów. Trzeba było ocieplić trochę klimat między stronami, bo władze ligi zawiodły się m.in. na poprzednim prezydencie miasta, który przecież obiecywał różne rzeczy w tym remont stadionu. To nie zostało spełnione. Trudno się więc dziwić, że nastawienie Ekstraligi Żużlowej początkowo było umiarkowane. Tym bardziej biorąc pod uwagę trudności finansowe klubu. Prawdą jest, że próbowałem wytłumaczyć sytuację i zapoznałem też właścicieli klubu z prezesami Ekstraligi Żużlowej, którzy później między sobą już rozmawiali - zdradza Cegielski.

My dodajmy, że między klubem, Ekstraligą Żużlową a miastem doszło do porozumienia. Spłata zadłużenia to jedna strona medalu, bo problemem był też opłakany stan techniczny stadionu. Tutaj z pomocną dłonią wyszedł prezydent miasta Jakub Kwaśny, który obiecał wykonanie niezbędnych prac remontowych. Włodarzowi udało się przekonać centralę, że tym razem wszystko zostanie zrealizowane w terminie. W ostatnim czasie doszło do telekonferencji między stronami, gdzie podtrzymano ustalenia, że do marca wszystko będzie gotowe.

Krzysztof Cegielski w studiu telewizyjnym/Mateusz Biskup/Flipper Jarosław Pabijan
Krzysztof Cegielski/Mateusz Biskup/Flipper Jarosław Pabijan
Krzysztof Cegielski na stanowisku komentatora. Obok Tomasz Dryła./Maciej Napora/East News
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem