- Od początku byłam przekonana o naszej racji, ponieważ nie zalegaliśmy nikomu żadnych pieniędzy - rozpoczyna prezes Marmy. Zawodnicy chcieli wykorzystać dobrą sytuację klubu. Każda umowa cywilnoprawna budzi wątpliwości. Każdy interpretuje na swój sposób. My nie uciekamy od problemów, lecz chcemy je rozwiązywać. Stronimy od insynuacji bądź niedomówień. Zależy nam na przejrzystości działań, które podejmujemy. Jedynie przykro mi, że dobra opinia klubu została wystawiona na próbę. Tym bardziej cieszę się z pozytywnego dla nas rozstrzygnięcia. Do tej pory klub był stowarzyszeniem, w którym nie ma zatrudnionych specjalistów od prawa. Umowy zawierały ogólne uzgodnienia zawarte podczas negocjacji. Liga została sprofesjonalizowana. Jesteśmy spółką akcyjną. Umowy są uszczegółowione i nie będzie okazji czy możliwości nadużyć lub prób szukania dodatkowych nie zarobionych pieniędzy. Mam wrażenie, że panuje niepisane przyzwolenie wśród zawodników w stosunku do klubu, który nie ma problemów finansowych, na zasadzie: skoro ma pieniądze, niech płaci. Nic bardziej mylnego. Taki tok myślenia budzi pewnego rodzaju nadużycia i z tym się nie zgadzamy. Są przypadki, w których zawodnicy dochodzą do kompromisu; czekają na wypłatę, a nawet rezygnują idąc na rękę klubowi, który jest w tarapatach. To nie jest do końca dobre. My wywiązujemy się w 100% z zawartych umów. Cieszy mnie decyzja Trybunału, i że sprawa została zakończona ? tyle Marta Półtorak. Teraz każda ze stron może wnieść pozew na drodze sądowej. - My tego nie zrobimy - ucina Półtorak. Holta zapytany czy skieruje sprawę do sądu odmówił komentarza. - Wyraźna rozbieżność decyzji pomiędzy GKSZ, a Trybunałem determinuje Karola, który obecnie przebywa w Anglii, do zgłoszenia wniosku o przeprowadzenie procesu cywilnego. Ostateczne decyzje podejmie sam zawodnik po powrocie do kraju. Ja jedynie jestem realizatorem woli klienta - powiedział Łukasz Jóźwiak, pełnomocnik Karola Barana. Grzegorz Drozd