Kiedyś Fogo Unia Leszno świeciła przykładem Do niedawna, kiedy spojrzało się na skład drużyny Fogo Unii Leszno, można było być pod wielkim wrażeniem. Przynajmniej pięciu z siedmiu zawodników byli wychowankami miejscowego klubu. Swego czasu pojawił się nawet pomysł, aby zespół zbudować wyłącznie ze "swoich". Ostatecznie do tego nie doszło, ale dzisiaj w Lesznie mogą mieć satysfakcje, bo wielkie sukcesy tego klubu z ostatnich lat były dziełem przede wszystkim żużlowców wychowanych między innymi przez legendarnego trenera młodzieży Romana Jankowskiego. Dzisiaj już w Lesznie nie jest tak kolorowo. To nie tak, że przestano tam szkolić, jednak pewne pokolenie się skończyło, część zawodników poszła w świat, wiec na kolejne perełki trzeba będzie poczekać. Stąd też w zbliżającym się sezonie w pierwszym składzie zobaczymy jedynie trzech wychowanków - Piotra Pawlickiego, Damiana Ratajczaka i najpewniej Kacpra Pludrę. Swoją drogą w pozostałych klubach jest z wychowankami tak źle, że Leszno nadal znajduje się na czele tej klasyfikacji. Ex aequo z Moje Bermudy Stalą Gorzów i eWinner Apatorem Toruń. W trzecim zespole poprzedniego roku jest oczywiście Bartosz Zmarzlik oraz dwójka juniorów - Mateusz Bartkowiak oraz Oskar Paluch (względnie inny wychowanek). W kadrze są też Wiktor Jasiński i Kamil Nowacki, jednak będą mogli oni liczyć na starty w PGE Ekstralidze do lat 24. W Toruniu zaś odszedł ostatniej jesieni Adrian Miedziński, ale w składzie jest innych wychowanek - Paweł Przedpełski. Do tego formację juniorską stworzą miejscowi żużlowcy, choć tutaj akurat wiele zależy od interpretacji. Pewny swojego miejsca powinien być Krzysztof Lewandowski, którego wychowuje toruński klub, aczkolwiek pochodzi z Bydgoszczy. Szansę na jazdę ma też Denis Zieliński - torunian, który jednak w ostatnich latach startował w Grudziądzu. Wicemistrz Polski nie ma ani jednego wychowanka Gdyby przeanalizować sytuację kadrową pozostałych klubów, szybko zauważymy, że kolorowo nie jest. We Wrocławiu mogą szczycić się obecnością Macieja Janowskiego, ale oprócz niego jest tylko Przemysław Liszka, który na starty w pierwszej drużynie nie ma co liczyć. W Grudziądzu jest z kolei dwójka juniorów, którzy wywodzą się spod ręki trenera Roberta Kościechy. Analogicznie wygląda przypadek beniaminka z Ostrowa. Najgorzej kwestia wychowanków wygląda w Częstochowie i Lublinie. We Włókniarzu jest tylko Mateusz Świdnicki, a w Motorze wychowanków jeszcze się nie doczekali. Oczywiście z perspektywy klubów najważniejsze jest to, aby drużyna skutecznie walczyła o trofea. W takim Lublinie w tym temacie wszystko się akurat zgadza. Klub umiejętnie buduję drużynę, która rok temu wywalczyła srebrny medal w PGE Ekstralidze. Być może obecne sukcesy przełożą się na szkolenie, które zaprocentuje w przyszłości.