O tym, że kondycja finansowa klubów PGE Ekstraligi nie jest najlepsza, trąbi się od dwóch miesięcy. Rosnące żądania zawodników i zgoda prezesów na ich spełnianie sprawiły, że tylko dwa kluby (Betard Sparta Wrocław, Orlen Oil Motor Lublin) zachowują finansową płynność. Wielka kasa dla bohatera finału. Narzeczona będzie z niego dumna Zaległości już dawno przekroczyły kwotę miliona złotych W pozostałych, jeśli wierzyć finansowym raportom, jakie kluby dostarczają Ekstralidze Żużlowej, zaległości już przed wakacjami przekraczały milion złotych. Prezesi co najmniej dwóch drużyn już też musieli tłumaczyć się z sytuacji finansowej i przekonywać, że nie jest tak źle, jak się mówi. Pojawiły się nawet plotki, że FOGO Unii Leszno kazano czekać do połowy grudnia na sygnał, bo jeszcze może zdarzyć się tak, że ktoś zbankrutuje i trzeba będzie łatać dziury spadkowiczem. W Ekstralidze Żużlowej uspokajają i przekonują, że taki scenariusz w ogóle nie jest brany pod uwagę, a Unii nikt nie kazał na nic czekać. Klub może się spokojnie szykować na jazdę w pierwszej lidze. Ten przelew ma uratować sytuację, ale w Lesznie wiedzą swoje Spokój Ekstraligi ma związek, z tym że wkrótce ma ona robić wielkie przelewy na konta klubów z tytułu umowy dotyczącej praw telewizyjnych. Medaliści dostaną blisko 5 milionów, reszta około 4 milionów. Od tego trzeba odjąć podatek, ale te pieniądze powinny wystarczyć na wyczyszczenie zaległości. Wygląda jednak na to, że w Lesznie wciąż mają nadzieję, skoro podpisanie papierów na wypożyczenie Damiana Ratajczaka do NovyHotel Falubazu Zielona Góra zaplanowali dopiero na połowę grudnia. Wtedy będzie wiadomo, czy wszyscy przejdą proces licencyjny. Gwiazdy mocno drenują budżety Nawet jeśli teraz nie dojdzie do żadnych turbulencji, to od prezesów słyszymy, że przydałby się jakiś mechanizm chroniący ich przed drenowaniem klubowych budżetów przez gwiazdy. Jest deficyt dobrych zawodników, a ci, którzy są, potrafią licytować bardzo ostro. Nieoficjalnie wiemy, że Jason Doyle miał podpisać w Krono-Plast Włókniarzu Częstochowa umowę na poziomie 5 milionów złotych. Niewiele mniejsze pieniądze miał dostać Leon Madsen w NovyHotel Falubazie. Ekstraliga nie planuje jednak regulować zarobków. Od jednego z działaczy słyszymy, że tak jak dekadę temu środowiskiem wstrząsnęło bankructwo Włókniarza, tak teraz potrzeba najpewniej kolejnego takiego wstrząsu, żeby działacze oprzytomnieli i przestali robić zakupy, na które ich nie stać.