Z kontraktem Rasmusa Jensena w Zdunek Wybrzeżu może być tak, jak z umową Andreasa Lyagera w ROW-ie Rybnik. Z tą różnicą, że Lyager zerwał porozumienie, bo dostał lepszą ofertę, a Jensen zrobi to samo, bo w Gdańsku nie może się doczekać wypłaty pieniędzy, które zarobił w tym sezonie. Wybrzeże ma dług, Jensen może im uciec Mówi się, że cały dług Wybrzeża wobec zawodników może wynosić nawet milion złotych. Klub ma oczywiście czas do końca października na wypłatę tych pieniędzy, ale taka sytuacja nie sprzyja utrzymaniu tych żużlowców, z którymi gdańszczanie już zawarli wstępne porozumienie. Rasmus Jensen, Timo Lahti i Adrian Gała mogą w każdej chwili zrezygnować z Wybrzeża i związać się z kimś innym. Szczególnie łakomym kąskiem jest Jensen. On już miał swoje 5 minut na trwającej od maja giełdzie. Jego pozyskanie rozważał nawet Motor Lublin. W PGE Ekstralidze Jensen miesiąc temu mógł liczyć na kontrakt na poziomie pół miliona za podpis i 5 tysięcy za punkt. Wybrał Gdańsk w zamian za obietnicę wypłaty zaległości i nowy kontrakt na poziomie 350 tysięcy za podpis i 4 tysiące za punkt. I to nie był zły wybór, bo przenosiny do Ekstraligi oznaczałaby większe inwestycje, a co za tym idzie wydatki. Jensen szybko sobie policzył, że w Wybrzeżu, mimo mniejszej gaży, zarobi więcej. Wilki Krosno naciskają Jensena Sytuacja jest jednak dynamiczna. Jensena mocno naciskają Cellfast Wilki, które właśnie awansowały do Ekstraligi i szukają solidnego zawodnika, bo mimo starań nie udało im się wyrwać żadnej gwiazdy. Duńczyka kuszą też pierwszoligowe kluby. Do gry o Duńczyka może za chwilę wejść Falubaz, który z pewnością stać na przebicie oferty Wybrzeża. Dziurę po Maxie Fricke jakoś trzeba załatać. Teraz pytanie, co zrobi Jensen i jak zachowa się Wybrzeże. Jeśli szybko wypłaci to, co Jensen zarobił i dołoży coś ekstra do wynegocjowanej już umowy, to może sobie zapewnić spokój. Inni jednak nie ustąpią, bo dla nich Jensen jest ostatnią deską ratunku. Czytaj także:Tylko jedna zmiana w Grand Prix. Polak wypada z cyklu