Żużel kiedyś, a żużel dzisiaj to dwa inne światy. Kiedyś jedne zawody dało się przejechać na jednej zębatce i wygrać turniej z kompletem punktów. Dzisiaj to praktycznie niemożliwe. Żużel ewoluował, a nauka ustawień, czucia motocykla to umiejętność, która posiadają najlepsi. Jan Krzystyniak grzmi. Przerażają go wymówki zawodników Często możemy w wywiadach usłyszeć, gdy zawodnicy porównują, że tor na treningu był nieco inny, aniżeli na zawodach. Takie słowa mogłyby w zasadzie trafić do żużlowego "bingo", bo są używane dosyć powszechnie, niezależnie od poziomu rozgrywkowego, czy rangi zawodów. - Jak ja słyszę temat torów, to mi się wszystkiego odechciewa. Jeśli tory mają tak ogromne znaczenie w osiąganiu wyników, to widzę, że zawodnik jest odstawiony na dalszy plan. Gdzie jest ich wiedza, umiejętności? To mnie przeraża, gdy ciągle to słyszę. Gdzie oni mają mózgi, umiejętności? Różnica między treningiem, a zawodami jest mikroskopijna - mówi nam Krzystyniak. "Ile jeszcze zawodnicy wymyślą przyczyn?" Do prawdziwego wstrząsu dochodzi szczególnie, kiedy przed zawodami spadnie deszcz na tor. Zdarza się, że zawodnicy odmawiają jazdy, a mecze zostają odwołane. Podobnie było rok temu w Gorzowie Wielkopolskim, kiedy mierzyła się Stal z GKM-em Grudziądz. Zawodnicy nie chcieli jechać, a sędzia zarządził obustronny walkower. KOL nałożyła wtedy kary po 50 tyś. złotych na każdego seniora. - Wartość drużyny poznaje się przez przeciwnika. Dla mnie to jest żałosne, że zawodnicy zwalają wszystko na tor czy sprzęt. Ile jeszcze wymyślą przyczyn? Tor, komisarze, pogoda, zimno, ciepło. Nudne to już jest, niektórzy jeszcze narzekają na prędkością. Postawimy ograniczenie na wejściu w łuk do 50 km/h? Jak są upadki i kontuzje, to tylko i wyłącznie wina zawodników. Przyczyną są ich umiejętności, a u niektórych brak tych umiejętności - wyjaśnia legenda polskiego żużla. Krzystyniak ujawnia sytuację z przeszłości. "To go zatkało" - Te wymówki to szykowanie sobie ścieżki do wylotu z tego klubu. Polscy zawodnicy w dużej mierze tak robią. Kiedyś, jak prowadziłem drużyny, to miałem ciekawą sytuację. Dziennikarz pytał zawodnika, dlaczego tak kiepsko jedzie, a on odpowiedział, że przedwczoraj trener przygotował inny tor niż na zawodach. Dziennikarz zdziwiony zripostował, skąd Krzystyniak mial wiedzieć, jaki przeciwnicy uszykują tor. To go zatkało. To jest żałosne, ręce opadają. Przyczyna porażki to tylko i wyłącznie zawodnicy - puentuje Krzystyniak.