Maciej Janowski i Patryk Dudek to byli medaliści mistrzostw świata na żużlu. W ostatnim czasie ich kariery wyhamowały, co zakończyło się wypadnięciem z cyklu Grand Prix. Organizatorzy mistrzostw jesienią zeszłego roku woleli przyznać dzikie karty innym zawodnikom. Naszym rodakom pozostało zaakceptowanie tego stanu rzeczy i walka o szybki powrót do elity. Janowski i Dudek mogą wypaść z Grand Prix na dłużej Teraz wiele wskazuje na to, że ten powrót wcale nie będzie taki prosty. Najlepszą drogą dla żużlowca jest wywalczenie awansu poprzez Grand Prix Challenge, czyli finał światowych eliminacji. Problem jednak w tym, że ani jednego ani drugiego w tych zawodach raczej nie obejrzymy. Polskim eliminatorem do światowych eliminacji jest finał Złotego Kasku. Ten turniej odbył się w poniedziałek, a Dudek z Janowskim pojechali przeciętnie i nie znaleźli się w gronie czterech najlepszych zawodników. W Opolu wygrał Dominik Kubera, przed Kacprem Woryną, Przemysławem Pawlickim i Szymonem Woźniakiem. To ta czwórka wywalczyła sobie z urzędu nominację. Teoretycznie droga Janowskiego i Dudka do Grand Prix jeszcze definitywnie nie jest zamknięta. Trener reprezentacji Polski Rafał Dobrucki może bowiem przyznać któremuś dziką kartę. Tyle tylko, że kandydatów do tego miana będzie wielu. Mocno stoją akcje m.in. Piotra Pawlickiego, który u progu sezonu spisuje się naprawdę dobrze. Być może selekcjoner uśmiechnie się w stronę Janusza Kołodzieja, który z powodu kontuzji nie mógł wystartować w tych zawodach, a otwarcie mówi, że chciałby spróbować swoich sił w Grand Prix. W najlepszym wypadku Dobrucki wskaże jednego z dwójki Janowski - Dudek, ale drugi z nich będzie mógł czuć rozczarowanie. Wielka impreza w stolicy Francji? Rozpiera go duma. "Idźmy śladami F1" Na dziką kartę od Discovery nie mają co liczyć Jeśli Janowski z Dudkiem mieliby dobry sezon 2024, to zawsze mogą dostać też stałą dziką kartę od organizatorów cyklu, czyli Discovery. To jednak nie jest takie oczywiste, bo Amerykanie dbają o odpowiednią ilość nacji w zmaganiach o mistrzostwo świata. Polacy mogą liczyć na trzy, maksymalnie cztery miejsca. Jeśli więc założymy, że jedno z urzędu ma Bartosz Zmarzlik, a dodatkowo utrzyma się Dominik Kubera lub Szymon Woźniak, to zostaje jedno, maksymalnie dwa miejsca. I tutaj los Janowskiego i Dudka może być zależny od wyników Grand Prix Challenge. W przypadku awansu któregoś z Polaków ich droga do cyklu może zamknąć się definitywnie.W tej sytuacji obu panom nie pozostaje nic innego jak nie kalkulować, a po prostu skupić się na powrocie do dawnej formy. To w tym momencie ich największe zmartwienie, bo nie prezentują się na miarę swoich możliwości. System za miliony do reklamacji. Polskie kluby z wielkim problemem