Kiedy Piotr Baron ogłosił odejście z FOGO Unii, klub rozpoczął poszukiwanie jego następcy. W przestrzeni medialnej padało wiele nazwisk, lecz ostatecznie postawiono na nieoczywisty wybór. Działacze dali szansę Rafałowi Okoniewskiemu. Debiut w nowej roli zakończył się spadkiem do Metalkas 2. Ekstraligi. Gorzki debiut polskiego trenera, "to nie był odpowiedni czas" - Unia podjęła ryzyko, bo to nie był odpowiedni czas na naukę dla debiutującego trenera - przyznaje nam Rufin Sokołowski. Okoniewski mimo wszystko przedłużył umowę o kolejny rok. - Jeżeli przedłużono z nim umowę, to znaczy, że klub wie, co robi. Rafał na pewno wyciągnął wnioski i przemyślał pewne sprawy - podkreśla. Kibice nie byli jednak tak łaskawi. Nowemu menedżerowi zarzucano brak umiejętności taktycznych. Z tygodnia na tydzień spadała na niego coraz większa fala krytyki. Błędy było widać szczególnie na samym początku, kiedy w parku maszyn nie było jeszcze Sławomira Kryjoma. To główny zarzut do debiutanta Okoniewskiego broni fakt, że to był jego pierwszy rok pracy. Wcześniej po zakończeniu kariery żużlowca wspierał indywidualnie kilku zawodników. Teraz miał na barkach cały zespół. I choć nikt nie odbiera mu wiedzy praktycznej, ponieważ zawodnicy chwalili sobie z nim współpracę, to kwestie taktyczne powinien obsługiwać bardziej doświadczony w tej roli Kryjom. - Z samego początku się gubił, bo to jest inna perspektywa. Nie miał doświadczenia pracy z programem meczowym. Rafał ma wiedzę żużlową i na pewno ma wiele trafnych uwag do przekazania zawodnikom. Jednak każdy powinien mieć swoją rolę, na każdym stanowisku trzeba mieć kogoś, kto jest w tym najlepszy ze wszystkich dostępnych. Choć niejednokrotnie jest to kwestia ambicji - kontynuuje. Nakłonili gwiazdę do pozostania, cel jest jeden 45-latka czeka teraz jeszcze trudniejsze zadanie. W Lesznie jest duże ciśnienie na awans, bo nie po to nakłoniono Janusza Kołodzieja do startów na zapleczu, żeby zadomowić się tam na dłużej. Dobra wiadomość jest taka, że od nadchodzącego sezonu wracają baraże. Jeśli w finale powinie im się noga, będą mieli drugą szansę w barażach. Okoniewski sam niedawno przyznał, że nic oprócz awansu ich nie interesuje. - Jeżeli Unia nie awansuje, to może zadomowić się na bardzo długo w 2. Ekstralidze. Boję się, że problem jest dużo głębszy. Wystarczy prześledzić historię polskiego żużla. Zawsze tak było, że gdy dany klub był hegemonem, to następnie nadchodziły chude lata. I to się tyczyło dosłownie każdej drużyny. Po pasmach wielu sukcesów, następuje gorszy okres - wyjaśnia. - Być może nastąpiło zmęczenie materiału. Kiedy Unia była stowarzyszeniem, co jakiś czas powstawał nowy zarząd. Teraz klubem od 20 lat rządzą ci sami ludzie. Nic nie sugeruję, ale być może nastąpiło wypalenie - kończy.