O tym, jak kariera żużlowca potrafi być przewrotna doskonale przekonuje się Mateusz Świdnicki. We wrześniu 2022 roku świętował swój życiowy sukces, kiedy to pogodził inne żużlowe perełki i zdobył Młodzieżowe Indywidualne Mistrzostw Polski. Od tamtego momentu wszystko w jego sportowym życiu poszło w złą stronę. Zmiana klubu i przejście w wiek seniora zatrzymała rozwój zawodnika. Co się dzieje z Mateuszem Świdnickim? To jest pytanie, które zadaje sobie wiele osób ze środowiska żużlowego. Zacznijmy jednak po kolei. W sezonie 2023 Świdnicki był zawodnikiem Cellfast Wilków Krosno, gdzie zajął pozycję zawodnika do lat 24. Zderzenie z PGE Ekstraligą już w roli seniora było jednak dla niego bardzo bolesne. Żużlowiec narzekał m.in. na problemy z silnikami i dopasowanie sprzętu, co było też pokłosiem zmian w jego teamie. Wszystko to miało wpłynąć na wyniki, których po prostu nie było. W Krośnie szybko przekonali się, że mają do czynienia z transferowym niewypałem. Słaba postawa Świdnickiego przyczyniła się do spadku drużyny z PGE Ekstraligi. W tej sytuacji trudno się dziwić, że miejscowi działacze w ogóle nie rozpatrywali opcji dalszej współpracy z zawodnikiem i na nowy sezon zakontraktowali Jonasa Seifert Salka. Świdnicki poszedł więc w świat, a pomocną rękę w jego stronę wysunął beniaminek Metalkas 2. Ekstraligi Stal Rzeszów. - Będziemy na niego stawiać. Jesteśmy przekonani, że się odbuduje - słyszeliśmy w klubie. Zapowiedzi były optymistyczne, ale już pierwszy mecz ligowy pokazał, że stare problemy wychowanka Włókniarza Częstochowa ciągle są obecne. Miliony wyrzucone w błoto. Kpiny z gwiazdy. "Zawsze coś wywiną" Stal wierzy, że Świdnicki ruszy do przodu O jakich problemach mowa? Chodzi m.in. o sferę mentalną, na którą zwracał uwagę trener Marek Cieślak. - On sobie wyrządził krzywdę idąc do PGE Ekstraligi. Mógł zejść ligę niżej i spokojnie sobie jeździć - mówił legendarny szkoleniowiec o zeszłorocznym transferze Świdnickiego do Wilków Krosno. Jego zdaniem rzucanie się na tak głęboką wodę było błędem. Słabe wyniki dobijały zawodnika. W Stali miał odzyskać spokój i wrócić do formy. Na razie jednak nie wygląda to dobrze. W meczu przeciwko Orłowi Łódź na własnym torze żużlowiec został zmieniony już po pierwszym biegu. W jego miejsce jeździł Jesper Knudsen. Sam fakt, że kierownictwo drużyny już po jednym nieudanym wyścigu zdecydowało się na zmianę wiele mówi. Najbliższe tygodnie mogą być kluczowe dla dalszej kariery tego młodego zawodnika. Jego szczęścia polega na tym, że wspomniany Knudsen złapał kontuzję, więc Stal siłą rzeczy będzie musiała na niego stawiać. Wszystko więc w jego rękach, choć o optymizm wcale nie łatwo. Jeśli Świdnicki szybko się nie odblokuje mentalnie, to może mieć duży problem. A głowa zacznie funkcjonować tylko wtedy, gdy pojawią się wyniki. Modlą się o zmianę pogody. Tylko to może... zatrzymać mistrza