Ostatni sezon w barwach ebut.pl Stali Gorzów nie poszedł po myśli 23-latka. Wynikowo bylo najgorzej od 2019 roku. Tyle, że wtedy... był juniorem, który miał za sobą pierwszy pełny sezon startów w PGE Ekstralidze. Teraz w nowej drużynie Bayersystem GKM-u Grudziądz będzie miał ostatnią szansę, by pokazać swoją prawdziwą wartość. Co się dzieję z wielkim talentem? Od dwóch lat Jakub Miśkowiak jest cieniem samego siebie. Po pierwszym sezonie w roli seniora wróżono mu wielką karierę, bo wyglądał w nim jak rasowy zawodnik. Następne sezony we Włókniarzu i Stali diametralnie zmieniły postrzeganie zawodnika. Choć miewa przebłyski wielkiego geniuszu to na ogół zawodzi, rozczarowując kibiców. Przez te lata korzystał z rynku transferowego i był w samej czołówce najlepiej opłacanych zawodników U24. W tym okienku negocjacje były szczególnie ciężkie, bo miał stawiać trudne warunki Stali i GKM-owi. W przestrzeni medialnej kibice sobie żartują, że kluby przepłacają za usługi zawodnika. To jednak można oceniać różnie, bowiem jeżeli Miśkowiak odpali to z automatu może walczyć o tytuł najlepszego żużlowca w roli U24 w lidze. Wydaje się, że największym problemem Miśkowiaka jest dopasowanie sprzętu, a raczej jego brak. Potrafi mieć biegi, gdzie wygrywa z najlepszymi, a za chwilę przegra z o wiele gorzej notowanym rywalem. Czy w nowym klubie się odbuduje? To jego ostatnia szansa W barwach GKM-u można poczynić spory progres, co pokazały przykłady Maxa Fricke’a, Michaela Jepsena Jensena czy jeszcze dawniej Artioma Łaguty. Jednym z problemów może być jednak tor domowy. 23-latek występował tu 6-krotnie, gdzie zdobył 27 punktów z dwoma bonusami w 23 startach. To daje jedynie 1,17 punktu na bieg. Klub niewątpliwie wzmacnia się na papierze, bo Miśkowiak to lepszy zawodnik od Kacpra Pludry. Ten jednak musi ratować swoją karierę. Jeśli nie zrobi wyraźnego postępu, trudno będzie mu znaleźć pracodawcę w PGE Ekstralidze, co odbije się również na jego wynagrodzeniu. Według nieoficjalnych informacji w Grudziądzu ma otrzymać 950 tysięcy złotych za podpis i 9,5 tysiąca złotych za punkt. Na takie pieniądze na zapleczu nie ma co liczyć.