W żużlowym środowisku krążą legendy o wydatkach Bartosza Zmarzlika na przygotowanie sprzętowe. Jedno jest pewne - nasz mistrz świata zarabia najwięcej i może pozwolić sobie na największe inwestycje. Umożliwia mu to rekordowy kontrakt z Platinum Motorem Lublin (różne źródła podają przedział między 5 a 6 milionów złotych), umowa z Orlenem (około 2 milionów), pozostali sponsorzy indywidualni, starty w lidze szwedzkiej i Grand Prix. Zmarzlik na jeździe w Grand Prix kokosów nie zarobi Szacuje się, że Zmarzlik na inwestycje wydaje każdego roku 2-3 miliony złotych. Jego mechanicy mówią wprost - jak chce coś przetestować, to nie szczędzi grosza i kupuje. Mistrz świata doskonale zdaje sobie sprawę, że taka jest droga do zwycięstw. W tej sytuacji musi brać na klatę fakt, że na startach w cyklu Grand Prix raczej nie zarobi kokosów. W zasadzie w najlepszym wypadku wyjdzie na zero. Polak w ostatnim sezonie wystąpił w dziewięciu z dziesięciu rund. W Vojens go zabrakło ze względu na zawieszenie. Policzyliśmy, ile zarobił z tytułu miejsc osiąganych w Grand Prix. Z naszych rachunków wynika, że na jego konto wpłynęło około 524 tys. złotych. To rzecz jasna najlepszy wynik spośród innych zawodników. Trzykrotny mistrz podjął decyzję. Ci kibice ucierpią najbardziej W każdym razie biorąc pod uwagę wydatki Zmarzlika jasno wychodzi na to, że kolejne mistrzostwa świata słono go kosztują i o zarabianiu nie ma tutaj mowy. Oczywiście na wspomniane 2-3 miliony inwestycji składa się także jazda w lidze polskiej i szwedzkiej, jednak cykl Grand Prix zajmuje tutaj szczególne miejsce. Swoją drogą zawodnicy i tak nie narzekają, bo w ostatnich latach zarobki w cyklu i tak się poprawiły. Dawniej było, jeszcze za czasów BSI (promotora mistrzostw) stawki za poszczególne miejsca były niższe. Z tego względu ze startów w elicie rezygnował m.in. Emil Sajfutdinow. Z kolei inny polski mistrz Tomasz Gollob wielokrotnie podkreślał, że jada w Grand Prix o medale to kosztowna zabawa. Chcą go pożegnać na PGE Narodowym. Zaskakująca odpowiedź gwiazdy