Po przegranym półfinale z Betard Spartą Wrocław (44:46) w Gorzowie chwycili za telefony. Prezes Waldemar Sadowski zadzwonił do Macieja Janowskiego ze Sparty (do 11 września nie miał kontraktu na 2025), żeby wysondować, czy byłby zainteresowany przenosinami do Stali. Z Janowskim nic nie wyszło, ale spekulacje ruszyły Z rozmów z Janowskim nic nie wyszło, ale lawina spekulacji ruszyła. Tym bardziej że Stal poprosiła też prawników o przeanalizowanie 2-letnich kontraktów gorzowskich gwiazd. Szczegółowo analizowany był zwłaszcza ten Szymona Woźniaka (to na jego miejsce miał ewentualnie przyjść Janowski), ale te Martina Vaculika i Andersa Thomsena też przy okazji obejrzano. Wnioski z analizy umów były dla Stali bardzo przykre. Wyszło, że nie ma w nich żadnego haczyka i dosłownie żadnej możliwości, by choć jeden z tych kontraktów zerwać. Te umowy zostały tak podpisane, że związały ręce tak klubowi, jak i zawodnikom. Jedynie porozumienie stron mogłoby zakończyć temat. Nie ma tematu Lebiediewa i Pawlickiego w Stali Jednak na takim porozumieniu Stali nie zależy, bo Janowski odmówił, a innej ciekawej opcji nie ma. Prezesowi Sadowskiemu sugerowano, że mógłby wziąć Andrzeja Lebiediewa, mówi się też o Przemysławie Pawlickim, ale działacz stanowczo to odrzucił, bo zwyczajnie nie widzi sensu takiej wymiany. Oczywiście w Stali nie są zadowoleni z faktu, że muszą płacić duże pieniądze Woźniakowi (uczestnik Grand Prix ma fatalny sezon, a na dokładkę przyłożył rękę do walkoweru z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz), ale z drugiej strony nie widzą na rynku wolnego zawodnika, który mógłby go zastąpić. Na wymianie Woźniaka na Pawlickiego pewnie by zaoszczędzili, ale Stal niespecjalnie wierzy w Przemysława. Jedyna możliwa roszada, to Pollestad za Miśkowiaka Jedyną możliwą zmianą w Stali jest wciąż ta na pozycji U24. Trwają rozmowy z Jakubem Miśkowiakiem odnośnie przedłużenia kontraktu. Klub wciąż nie osiągnął porozumienia, dlatego blokuje wypożyczenie Mathiasa Pollestada do Cellfast Wilków Krosno. Gdyby Miśkowiak nie podpisał nowej umowy, to właśnie Pollestad miałby być jego zmiennikiem. W ciemno można założyć, że dyskusja o ruchach kadrowych w Stali będzie trwała nadal, bo otoczenie prezesa jest przekonane, że drużyna w obecnym składzie doszła do ściany i już niczego nie osiągnie, a co najmniej dwóch żużlowców jest przepłaconych. Prezes Sadowski będzie więc dalej namawiany na to, żeby wyrzucić Woźniaka i Miśkowiaka i zastąpić ich Pawlickim i Pollestadem. Z naszych informacji wynika jednak, że działacz tego nie zrobi. Zresztą sztab szkoleniowy też podpowiada, że nie czas na rewolucję, bo Pollestad potrzebuje jeszcze roku objeżdżenia w niższej lidze, a Pawlicki za Woźniaka to zmiana dla samej zmiany.