Przed nami dopiero 5. kolejka PGE Ekstraligi, a już możemy poznać spadkowicza. - Chyba nigdy w historii nie było czegoś takiego, żeby walka o utrzymanie rozgrywała się w pierwszych kolejkach. To jednak zasługa Falubazu. To pierwszy beniaminek od kilku lat, co zbudował taki skład, że może namieszać - ocenia Jan Krzystyniak, wychowanek Falubazu, a później także trener Włókniarza, czyli dwóch drużyn, które w Zielonej Górze jadą o życie. Stracili lidera, szykują transfer. Znów wszystkich zaskoczą Potworny ścisk na dole tabeli Dół tabeli wygląda w tej chwili tak: 5. NovyHotel Falubaz 3 pkt, 6. FOGO Unia Leszno 3, 7. ZOOleszcz GKM Grudziądz 2, 8. Krono-Plast Włókniarz 1. Już choćby to pokazuje, że Falubaz się stawia. - I jeśli wygra z Włókniarzem, to będzie w zasadzie spokojny o byt. Po pierwsze, dlatego że Włókniarz wpadnie w duże turbulencje, a po drugie Falubaz zyska w takiej korespondencyjnej rywalizacji z Unią - zauważa Krzystyniak. Nasz ekspert nawiązuje do tych analiz, które wskazywała, że walka o utrzymanie rozegra się między Falubazem, Unią i GKM-em, gdzie ważne będą nie tylko bezpośrednie mecze tych drużyn, ale i to, co ugrają one w spotkaniach z innymi przeciwnikami. Falubaz zremisował z Unią w Lesznie, więc jest na plusie. Jednak Unia wygrała z Włókniarzem i ma zysk ekstra, który niweluje tamtą stratę. Jeśli Falubaz pokona Włókniarza, czyli zrobi, to co Unia, to będzie w zdecydowanie lepszym położeniu niż leszczynianie. Nie Unia, ani nie Falubaz. Ekspert wskazuje spadkowicza - Też tak to widzę, choć jakby mnie ktoś przyparł do muru, to powiedziałbym, że nie zleci ani Falubaz, ani Unia, ani nawet GKM. Zaskoczę was i powiem, że to Włókniarz jest dla mnie kandydatem numer jeden do spadku - szokuje Krzystyniak. Dlaczego Włókniarz? - Od lat z niepokojem patrzę na to, co tam się dzieje. Nie tak dawno Włókniarz miał najlepszych juniorów w Polsce, ale na nic się to nie przełożyło. Żal mi działaczy, którzy przez lata wydali miliony, ale nie dostają nic w zamian. I powiem, że jeśli Włókniarz z wybitnymi młodzieżowcami niej stanął na podium, to bez nich jest kandydatem numer jeden do spadku - wyrokuje Krzystyniak. Gwiazdy sprowadzone za miliony zawodzą Były trener Włókniarza bardzo negatywnie ocenia poszczególnych zawodników. Jego zdaniem gwiazdy sprowadzone za miliony nie stanowią drużyny. - To jest grupka indywidualistów, którzy ciągle mają jakieś pretensje i wciąż im coś przeszkadza. A to tor nie pasuje, a to trener się nie podoba. Wszyscy wokół winni, tylko nie ja - irytuje się Krzystyniak. Nasz ekspert wskazuje na jeszcze jeden problem, który jego zdaniem dotyka Włókniarza. - W sporcie, jak w polityce. Każdy ma swoją opozycję. Ta w Częstochowie zawsze była wyjątkowo destrukcyjna. Pamiętam, jak kiedyś męczył się prezes Marian Maślanka. Aż żal mi go było. Teraz też jest grupa, która upija się ze szczęścia po każdym niepowodzeniu i źle życzy prezesowi Michałowi Świącikowi. To jest paskudne. Ludzie, którzy w cztery oczy mówią piękne słowa, a potem obrabiają tyłki za plecami. Takie coś zawsze szkodzi - Krzystyniak nie ma wątpliwości. "Grozi im marazm, to staje się niebezpieczne" Wciąż nikt nie wyobraża sobie, że Włókniarz mógłby spaść, ale tak samo było kilka lat temu z Apatorem Toruń, który źle zaczął i wpadł w takie kłopoty, że już się z nich nie wygrzebał i spadł. - Włókniarzowi grozi marazm. To staje się niebezpieczne - grzmi Krzystyniak. Według Krzystyniaka Falubaz jest faworytem meczu z Włókniarzem. - Wciąż po cichu liczę, że Włókniarz się obudzi, ale fakty są takie, że więcej atutów ma Falubaz. Jeśli Hampel z Jensenem pojadą swoje, a bracia Pawliccy się obudzą, to nic nie uratuje Włókniarza. Widmo spadku zagląda im w oczy, a tu taki zakup. Wszyscy się z nich śmieją