Smutek i żal wylał się po tym, jak oficjalnie ogłoszono, że Kolejarz Rawicz nie wystąpi w Krajowej Lidze Żużlowej. Główna Komisja Sportu Żużlowego czekała naprawdę długo, bo aż do końca stycznia. Areszt prezesa klubu Sławomira K. najprawdopodobniej przesądził jednak o tym, że nie było innego chętnego na wyłożenie niezbędnych środków finansowych. To oznacza, że żużla ligowego w tym roku w Rawiczu nie zobaczymy. Spadł im kamień z serca. Żużel w tym mieście przetrwa Obejrzymy natomiast w innym wydaniu, co powinno w jakiś sposób zrekompensować miejscowym kibicom brak rozgrywek ligowych. Już jakiś czas temu informowaliśmy, że żużel w Rawiczu ma przetrwać. Organizowane mają być treningi oraz turnieje towarzyskie. W międzyczasie za kulisami będzie toczona walka o to, aby w 2025 roku wystartować w Krajowej Lidze Żużlowej. Pierwsze dwa treningi na obiekcie imienia Floriana Kapały odbędą się właśnie 2 i 3 marca. Pogoda w tej części kraju jest aktualnie bardzo dobra i wręcz wymarzona do marcowego wyjazdu na tor. Pamiętajmy, że w Rawiczu jest wciąż wiele młodych talentów, którzy potrzebują odpowiednich warunków do rozwoju. Wyciągnął pomocną dłoń. Nic z tego nie wyszło W styczniu bardzo poważnie swój angaż w ratowanie Kolejarza rozważał Piotr Rusiecki. Prezes Fogo Unii Leszno policzył sobie, że zorganizowanie rezerw Unii w Rawiczu będzie kosztować 750 tysięcy złotych. Biznesmen był gotów wyłożyć połowę tej kwoty, a drugą część miało pokryć miasto oraz lokalni sponsorzy. Nic z tego nie wyszło. Prezesi innych klubów z drugiej ligi podchodzili do tego pomysłu bardzo sceptycznie. Rusiecki chciał objeżdżać leszczyńskie talenty. To oznaczałoby, że większość spotkań teoretycznie kończyłoby się nawet pogromem. W taki sposób mecze z Kolejarzem generowałyby większe wydatki. To oczywiście nie byłoby innym na rękę, bo musieliby dołożyć setki tysięcy złotych na wypłaty zawodników.