Nie spełni się marzenie polskich działaczy odnośnie ośmiu drużyn w najniższej klasie rozgrywkowej. Klub z Rawicza nie otrzymał licencji na starty w sezonie 2024. Na ten moment nie wiadomo, kiedy zespół wróci do rozgrywek ligowych. W Rawiczu chcą, żeby stało się to już w 2025 roku. Perspektywy nie są jednak optymistyczne. Miało być tak pięknie. Klub posypał się jak domek z kart Gdy już wydawało się, że żużel w Rawiczu wychodzi na prostą, to nagle przyszedł sezon 2023, a razem z nim wszystkie problemy. Choć drużyna zaczęła zmagania całkiem nieźle, to drugą połowę rozgrywek jechała okrojonym składem. Pojawiły się problemy finansowe. Prezes klubu Sławomir K. mówił wszem i wobec, że potrzebuje wsparcia i ma dosyć już tego, że praktycznie w pojedynkę sponsoruje sport żużlowy w tym mieście. Sezon się zakończył, a przyszłość Kolejarza w dalszym ciągu była niejasna. Mówiło się o tajemniczym sponsorze z branży K., lecz do niczego ostatecznie nie doszło. Na domiar złego pod koniec ubiegłego roku Sławomir K. został zatrzymany pod zarzutem udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Kolejarz ma pół miliona złotych długu Jak się później okazało nikt inny nie zdecydował się przejąć Kolejarza. Pewien układ proponował jedynie Piotr Rusiecki, czyli prezes Fogo Unii Leszno. Biznesmen chciał ponownie w Rawiczu stworzyć zaplecze swojej ekstraligowej drużyny. Policzył, że kosztowałoby to 700 tysięcy złotych, a on może wyłożyć połowę. Na drugą jednak nie było żadnych chętnych. Teraz dowiadujemy się, że klub ma jeszcze pół miliona długu. Na jego pokrycie nie starczyłaby nawet dotacja z gminy. - Na ten rok zarezerwowaliśmy na żużel 110 tysięcy złotych, czego klub nie dostanie, bo mają nierozliczony nawet ubiegły rok. Dochodzi do tego jeszcze kwestia utrzymania stadionu i infrastruktury sportowej - powiedział Grzegorz Kubik, burmistrz Rawicza w rozmowie z Tygodnikiem Żużlowym.