Partner merytoryczny: Eleven Sports

Polski klub pod ostrzałem. Poważne zarzuty, a to nie koniec

Vaclav Milik opuszcza po 4 latach Cellfast Wilki Krosno. W klubie ustalono już skład na przyszły sezon, w którym zabrakło miejsca dla kapitana drużyny. - Najbardziej mnie boli, że byłem już dogadany i podaliśmy sobie rękę. Dla mnie było pewne, że skoro wszystko ustalone, to wypada sobie ufać - przyznaje 31-latek. Czech został teraz na lodzie i najprawdopodobniej nie znajdzie jesienią miejsca w żadnym klubie.

Stadion Wilków Krosno pięknieje w oczach.
Stadion Wilków Krosno pięknieje w oczach./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński

 Wydawało się, że nic nie może stanąć na przeszkodzie w dobrych relacjach Vaclava Milika z Cellfast Wilkami. Czech przed sezonem został mianowany kapitanem zespołu i miał ponownie wprowadzić drużynę do PGE Ekstraligi. Działacze jednak pożegnali go bez żalu, choć wcześniej podali sobie rękę.

Podali sobie rękę, a potem zrobili coś takiego, "niech sobie radzą"

Koncepcja składu klubu z Krosna była dynamiczna. Prowadzono rozmowy z różnymi zawodnikami, bardzo możliwy był powrót Andrzeja Lebiediewa, lecz ten znalazł zatrudnienie w Ekstralidze. Do Wilków nie trafił na przykład Luke Becker, a pod znakiem zapytania istnieje angaż Krzysztofa Sadurskiego.

W zespole zabrakło miejsca także dla Milika. Plotki o tym huczały jeszcze chwilę przed poważnym upadkiem i złamaniem kości ramiennej. Później się okazało, że 31-latek musi zakończyć sezon, bo w czeskim szpitalu musieli mu zoperować pękniętą śledzionę. - Przed doznaniem kontuzji już się dogadałem z Krosnem na przyszły sezon. Byłem przekonany, że dalej będę tu startował - mówi w rozmowie z Tygodnikiem Żużlowym.

Nie chodzi o sprawy finansowe. Wydaje mi się, że byłem jednym z najtańszych zawodników w Krośnie i pieniądze nie były tu jakimś problemem. Skoro tak wybrali, to niech sobie radzą. Nie ukrywam, że jest mi szkoda

~ tłumaczy.

Barkom Każany Lwów - Asseco Resovia Rzeszów. Skrót meczu. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

31-latek został na lodzie, to go czeka

Medalista mistrzostw Europy to najwidoczniej kolejna ofiara danego słowa. - Najbardziej mnie boli, że byłem już dogadany i podaliśmy sobie rękę. Tylko nic nie było podpisane. Dla mnie było pewne, że skoro wszystko ustalone, to wypada sobie ufać - podkreśla. 

Teraz Milik może już nie znaleźć miejsca w żadnym klubie, choć kibice wciąż czekają na zestaw drużyn w Metalkas 2. Ekstralidze. Jeśli rozgrywki wystartują w osiem drużyn, to co najmniej dwie nie zamknęły jeszcze składów.

Wszystko jednak wskazuje na to, że Czech będzie zmuszony podpisać kontrakt warszawski. Wilki dogadały się za to z Dimitrim Berge, Kennethem Bjerre, Jakubem Jamrogiem i Tobiaszem Musielakiem. W rolę U24 ma wejść wypożyczony z Gorzowa Mathias Pollested z Norwegii. Trenerem jakiś czas temu został ogłoszony Piotr Świderski, co krytycznie przyjęto przez kibiców. Były zawodnik do tej pory nie do końca radził sobie w roli szkoleniowca.

Vaclav Milik./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Prezes Wilków Krosno Grzegorz Leśniak z Vaclavem Milikiem po podpisaniu prekontraktu na sezon 2024./Wilki Krosno/materiały prasowe
Vaclav Milik/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem