- Kuba Miśkowiak zostaje w Stali. Podaliśmy sobie ręce i mogę dodać, że jestem autentycznie zadowolony z tego, że tak się to skończyło. Nie jest sztuką kopać kogoś po słabym sezonie. Zresztą Kuba ujął nas swoim podejściem i zaangażowaniem. On w tym roku tak bardzo chciał wyjść na prostą, że kupił aż dziewięć silników. To bardzo dużo - mówi nam wiceprezes Stali Daniel Miłostan. Wydali kilka milionów, będzie awantura. Polskie kluby pobiją się o 18-latka W Stali Gorzów wierzą, że Miśkowiak zainwestuje kasę w sprzęt W Gorzowie nie mają do Miśkowiaka żalu o to, że trzymając w drugiej ręce ofertę ZOOleszcz GKM-u Grudziądz naciągnął ich na większą kasę. Tłumaczą, że to jest ten typ, który te wielkie pieniądze za podpis na pewno zainwestuje w sprzęt i sportowy rozwój. W Stali liczą na to, że cały przyszły sezon będzie równie ciekawy, jak niektóre z tych ostatnich udanych występów. Miśkowiak z tej wielkiej rewolucji sprzętowej wyszedł wzmocniony. Zmienił zresztą tunera. Teraz korzysta z silników Briana Kargera, wcześniej jeździł wyłącznie na tych Ryszarda Kowalskiego. Skład Stali zamknięty, nie ma tematu Lebiediewa Stal kontraktując Miśkowiaka, zamknęła skład na sezon 2025. Choć krążą plotki, że jeszcze Andrzej Lebiediew przyjdzie za Szymona Woźniaka lub Oskara Fajfera, to klub temu kategorycznie zaprzecza. - My takich rzeczy nie robimy. Jak się z kimś umawiamy, to dotrzymujemy słowa - przekonuje Miłostan. - Tak, pojawił się temat Lebiediewa, ale to było zaraz po tym, jak kontuzji doznał Oskar. Początkowo nie wyglądało to za dobrze, były nawet obawy, że może nie wrócić na początek sezonu 2025. Wtedy ktoś rzucił nazwisko Lebiediewa i jakiś czas się tej opcji przyglądaliśmy. Gdy okazało się, że z Fajferem wszystko w porządku, to temat został zarzucony - komentuje działacz Stali. Wiceprezes Stali daje słowo Stal pojedzie w 2025 w niezmienionym składzie, co zdaniem wielu ekspertów jest błędem, bo jednak taka sytuacja powoduje stagnację. Niektórzy nawet boją się, że za rok Stal może się bić o utrzymanie. - Podpisaliśmy umowy i chcemy się z nich wywiązać. Pamiętam, że kiedy dogadaliśmy się z Fajferem, to za chwilę pojawiła się opcja Jacka Holdera. Nikt jednak nie wpadł na pomysł, żeby Oskara zamienić, bo na coś się umówiliśmy. Dlatego mogę zapewnić, że dwuletnie kontrakty zostaną wypełnione i już nie ma co tworzyć historii, że jakiś nowy zawodnik przyjechał do domu prezesa na rozmowy - kwituje Miłostan.