W kadrze drużyny z Gdańska obecnie znajduje się tylko trzech młodzieżowców: Miłosz Wysocki, Eryk Kamiński oraz Bartosz Tyburski. Nie doszło do transferu z zewnątrz, choć kilku objeżdżonych młodych zawodników w listopadzie zmieniało kluby. Żaden z nich nie był jednak łączony z Wybrzeżem. Na giełdzie byli m.in.: Franciszek Karczewski, Mateusz Bartkowiak, Kacper Grzelak, Wiktor Rafalski, Maksym Borowiak i Jakub Poczta.Karol Żupiński do tej pory był ostatnim wychowankiem wprowadzonym na dłużej do pierwszego zespołu Wybrzeża. To jednak dość odległe czasy. Mówimy przecież o sezonie 2018. Sam Żupiński zatracił błysk z początków kariery i - teraz po zakończeniu wieku juniora - jego dalsza jazda stoi pod dużym znakiem zapytania. W Gdańsku koncertują się jednak już na rozwoju kolejnych żużlowców. Eryk Kamiński dostanie szansę Kamiński będzie uprawniony do jazdy w lidze od 13 kwietnia. Tego dnia skończy wymagane 16 lat. W poprzednim sezonie pokazał się w zawodach młodzieżowych. - Na minitorze nie był zawodnikiem pokroju mistrza Polski, ale z roku na rok robi postępy, realizując plan. Początki są trudne, natomiast on chce być żużlowcem. Jest sumienny, wszystko jest podporządkowane jego treningom - opowiada nam Jóźwiak.Każdy młody zawodnik potrzebuje wsparcia rodziców. - Życie tej rodziny kręci się wokół żużla. Sprzęt zapewnia mu klub, ale rodzice Eryka są bardzo zaangażowani, jeśli chodzi o pozyskiwanie sponsorów i całą logistykę. Nie są z Gdańska, tylko mieszkają na samym końcu Gdyni. To już prawie Rumia. Ktoś musi go przywieźć na trening i później odebrać. Jego ojciec jest mechanikiem, pomaga przy sprzęcie. Z tak sfokusowanymi rodzicami zawodnik ma lżej - dodaje menedżer Wybrzeża.Na miniżużlu Kamiński był w cieniu Antoniego Kawczyńskiego oraz Mateusza Łopuskiego. Ci dwaj opuścili jednak gdański klub na rzecz For Nature Solutions KS Apatora Toruń i Enea Falubazu Zielona Góra. Teraz nadzieją Wybrzeża jest ten Kamiński, który w zeszłorocznych zawodach młodzieżowych pokazywał, że nie odstaje poziomem od Łopuskiego. - Słucha, jest spokojny i nie stwarza żadnych problemów - przyznaje nasz rozmówca.Menedżer opowiedział nam ciekawostkę związaną z Kamińskim. - On chce czerpać wiedzę, nie trzeba zmuszać go do treningów, ani do pracy w warsztacie. Ma pasję, chętnie to robi, a niestety jest dużo przypadków zawodników, którzy tylko chcą jeździć, a innymi rzeczami się nie interesują. Mogę podać jeszcze jedną ciekawostkę. Proszę zawodników o wysyłanie z zegarków wyników ich treningów indywidualnych. Eryk sam to robi, nie muszę co niedzielę mu się przypominać - podkreśla. Klub zakneblował usta zawodnikowi. Akurat leciał na wakacje Wybrzeże wierzy w Tyburskiego Do ścigania jakiś czas temu wrócił Bartosz Tyburski, indywidualny mistrz Polski i brązowy medalista mistrzostw Europy z 2017 roku. Wychowanek Wybrzeża przez sześć lat musiał odpocząć od żużla przez problemy z sercem. Wykryto u niego arytmię. Problem został już zażegnany. Licencję zdał w wieku 18 lat. - On startuje z trochę innego pułapu niż Eryk. Ciężko ich porównać. Długo nie jeździł i ma dużo rzeczy do nadrobienia. Musimy go hamować. Chciałby przeskakiwać pewne rzeczy, a powinien przejść przez wszystko krok po kroku - wyjaśnia Jóźwiak.Na minitorze Tyburski wygrywał m.in. z Wiktorem Przyjemskim i Kacprem Łobodzińskim. To mówi wiele o jego umiejętnościach jeździeckich. - Żyje minitorem, ale żużel to coś zupełnie innego. Miał przerwę i teraz ma pewien etap do nadrobienia. W miesiąc tego nie zrobi, jednak widzę w nim potencjał. Po powrocie na tor pojeździł przez półtora miesiąca i pojechał na licencję. Problemem Bartka jest to, że chce robić zbyt duże kroki. Tutaj potrzeba czasu, fajnie, że jazda powoli zaczyna mu wychodzić - kontynuuje menedżer. Jóźwiak nie chciał kupować juniora Bardzo szybko zapadła decyzja, że Wybrzeże pierwszy raz od kilku lat nie sprowadzi juniora z zewnątrz. - Od początku poszedłem w tę stronę. Chciałem postawić na naszych chłopaków, a zarząd przyjął moje argumenty. Wykonaliśmy z nimi pracę i szkoda by było to wszystko wyhamować. Gdzie mamy ich zahartować i sprawdzić, jak nie w zmaganiach ligowych? Zawody juniorskie to nie to samo. Przykład Unii Leszno pokazuje, że wypuszczanie zawodników po licencji nie jest błędem. Damian Ratajczak i Dominik Kubera zaczęli startować jako 16-latkowie - przypomina Jóźwiak.- Mamy plan na najbliższe sezony - zarówno na Eryka, jak i na Bartka. Dostaną swoją szansę, ale musimy być cierpliwi. Nic się nie dzieje ot tak. Obaj muszą nastawić się na to, że początek nie będzie łatwy. Muszą też się przygotować na presję. Zobaczymy, jak wyjdzie im pierwszy mecz. Jeśli nie pojawią się na ich koncie punkty, to będą musieli cierpliwie pracować, aż te nadejdą efekty - podsumowuje nasz rozmówca. Takiego mechanika ma tylko on! Szczere wyznanie znanego piłkarza