Dramat Kolejarz Rawicz rozpoczął się już w trakcie sezonu 2023. Nagle drużyna zaczęła jeździć oszczędnościowym składem, a prezes i właściciel klubu zapowiedział, że po rozgrywkach wycofuje się z finansowania drużyny. Kolejarz Rawicz kupił sobie czas do końca stycznia Potem tenże właściciel zmienił zdanie. Stwierdził, że jednak złoży papiery licencyjne, a potem się zobaczy. Kiedy jednak prokuratura poinformowała o zatrzymaniu Sławomir K., który pociągał w Kolejarzu za wszystkie sznurki, to stało się jasne, że to może się źle skończyć. W listopadzie 2023 zespół licencyjny dostał z Rawicza coś, co można nazwać świstkami papierów. Wniosek o licencję został odrzucony, ale ci, którzy zostali w Kolejarzu, próbowali jeszcze ratować sytuację. Złożyli odwołanie do zarządu głównego PZM. Kupili sobie czas do 26 stycznia. Nie zmieścili się jednak w tym terminie, choć wcześniej zaklinali się, że uzupełnią braki i spełnią wszystkie kryteria. W tym czasie klub nie zrobił nic - Wbrew zapewnieniom do dnia 26 stycznia klub nie uzupełnił braków formalnych. Przede wszystkim nie zostały złożone oświadczenia o niezaleganiu względem ZUS i Urzędu Skarbowego. Klub posiada też zaległości wobec zawodników oraz innych podmiotów. Nie uzupełniono też dokumentów finansowych - czytamy w oświadczeniu na oficjalnym fanpage’u PZM i Krajowej Lidze Żużlowej, która w tym roku pojedzie bez Kolejarza. Najgorsze jest to, że to wcale nie musiało się tak skończyć. Pomocną dłoń do Kolejarza wyciągał prezes FOGO Unii Leszno Piotr Rusiecki, który chciał w Rawiczu zrobić coś na kształt zespołu rezerw Unii. Taka drużyna funkcjonowała w Rawiczu już wcześniej, przed nastaniem ery Sławomira K. Teraz jednak prezes nie znalazł partnerów do rozmów. On sam policzył, że taki zespół kosztowałby 700 tysięcy złotych. Deklarował, że wyłoży połowę. Na drugą nie było jednak chętnych.