Dzięki współpracy z Ryszardem Kowalskim Bartosz Zmazlik zdobył dwa złote medale mistrzostw świata, a w tamtym roku do samego końca walczył z Artiomem Łagutą o tytuł. Ostatecznie zakończył sezon GP ze srebrnym medalem. Bartosz Zmarzlik wyciska maksa ze słabych silników Jednak w tym roku Kowalski ciągnie Zmarzlika na dno. Pytaliśmy wielu ekspertów, co sądzą o formie Bartosza. Niemal każdy odpowiadał, że gołym okiem widać, że mistrz ma słaby sprzęt, a jeśli nawet robi dobry wynik, to wyłącznie dzięki swoim nieprzeciętnym umiejętnościom. Po prostu wyciska ze sprzętu, co się da. Oczywiście Zmarzlik nie narzeka na tunera, bo tego nie robi żaden zawodnik (tuner może się obrazić, a jest ich niewielu, więc nie warto się narażać). Po piątkowym półfinale PGE Ekstraligi Moje Bermudy Stal Gorzów - zielona.energia.com Włókniarz Częstochowa (45:45), gdzie Zmarzlik jeździł w kratkę (13 punktów w 6 biegach, przegrane z juniorami gości Mateuszem Świdnickim i Jakubem Miśkowiakiem), usłyszeliśmy, że "żużel jest tak wyrównany, iż wystarczy, że ciut zmieni się pogoda, lub ucieknie regulacja i jest problem". Ktoś powie, że przecież Zmarzlik nie musi głośno narzekać na Kowalskiego, ale mógłby spróbować czegoś innego. Jednak zmiana tunera, to nie jest prosta sprawa. To wymaga czasu i szczęścia. Z tegorocznych przesiadek najbardziej spektakularne były te Jarosława Hampela i Fredrika Lindgrena. Hampel zrezygnował z Kowalskiego, zamówił sprzęt u Flemminga Graversena i faktycznie jest szybki. Z kolei Lindgren odżył na silnikach Berta van Essena. Trzeba jednak powiedzieć, że Szwed miał farta, bo już samo postawienie na debiutującego na żużlowym rynku Holendra było olbrzymim ryzykiem. Bartosz Zmarzlik nie zostawi polskiego inżyniera Dlatego Zmarzlik tak łatwo z Kowalskiego nie zrezygnuje. Może jedynie żałować, że ubiegłoroczne silniki są już mocno wyeksploatowane. Dopóki je serwisował i startował na nich w zawodach, to wyglądał dobrze. Problem zaczął się, gdy przeskoczył na tegoroczne jednostki napędowe Kowalskiego. Z nimi jest jakiś problem. Trudno jednak powiedzieć, czy nasz inżynier przedobrzył, szukając nowych rozwiązań, czy też wszystko sprowadza się do tego, że jest większy niż dotąd problem ze znalezieniem odpowiedniej regulacji. Dobrze, że Zmarzlik zbudował przewagę w Grand Prix, bo być może uda mu się dowieźć złoto do końca. Inna sprawa, że Daniel Bewley jest wystrzałowy, a w dwóch ostatnich rundach odrobił do Polaka 10 punktów. Na trzy turnieje do końca ma 24 punkty straty. Może być natomiast duży problem z marzeniem Zmarzlika, by zostawić Stal Gorzów ze złotem. Bo choć finalnie to akcja Zmarzlika dała remis w pierwszym meczu z Włókniarzem, to na wyjeździe poprzeczka pójdzie mocno w górę. W Częstochowie nawet cudowna jazda Zmarzlika może nie pomóc. Inna sprawa, że zagadką pozostaje, to jak pojedzie mistrz. Czy uda mu się okiełznać sprzęt? Czy trafi z regulacjami? Czytaj także: Drugi raz, bez Rosjan nie pojadą. To będzie szok