Polski gwiazdor wezwał ojca do pomocy. Doszło między nimi do sprzeczki
Piotr Pawlicki, nowy zawodnik Krono-Plast Włókniarza, chwyta się już wszystkiego, żeby tylko wrócić do wysokiej dyspozycji. W sobotę ściągnął do Częstochowy swojego tunera, Ashleya Hollowaya. Brytyjczyk miał mu pomóc rozgryźć sprzęt. Wcześniej natomiast w trakcie Boll Camp w jego teamie zagościł ojciec, Piotr Pawlicki senior. - Ostatni raz byłem przy nim, kiedy kończył wiek juniora. Wiem, na co go stać - przyznaje 61-latek Mateuszowi Kędzierskiemu. Wystarczył jeden trening, żeby doszło między nimi do zgrzytu. - Jajo jest już mądrzejsze od kury, więc trzeba odejść na bok - skwitował.

Piotr Pawlicki wciąż nie znalazł złotej recepty na powrót do dawnej formy. Ostatni w pełni udany sezon miał miejsce 5 lat temu. Nie pomaga mu też rotacja mechaników. Niedawno stracił fachowca Łukasza Jankowskiego, który stwierdził, że znajdzie spokój, prowadząc karierę 16-letniego Kacpra Manii.
Pawlicki wezwał ojca do pomocy, "chcę, żeby w końcu coś znalazł"
Pawlicki od dwóch lat korzysta głównie z silników Ashleya Hollowaya. Choć na sprzęcie od Brytyjczyka zawodnicy notują świetne wyniki, to 30-latek się męczy i działa na zasadzie "wyda lub nie wyda". Jednego dnia potrafi zdobyć ponad 10 punktów, by następnego przywieźć ich zaledwie 3.
Polakowi zarzuca się brak czucia i znajomości sprzętu. Nowy zawodnik Włókniarza często prosi o pomoc samego Hollowaya. Pierwsza interwencja w tym sezonie miała miejsce w ubiegłą sobotę. Wcześniej do chorwackiego Gorican zabrał ze sobą swojego ojca. Pawlicki senior także był żużlowcem, lecz ponad 30 lat temu doznał urazu kręgosłupa.
Trochę lat minęło. Ostatni raz byłem przy nim, kiedy kończył wiek juniora. Chcę, żeby w końcu coś znalazł, bo wiem, na co go stać
Doszło do rodzinnej sprzeczki
Były mistrz świata juniorów znany jest ze swojego trudnego charakteru. Jednak wraz z upływem czasu znacząco się uspokoił. Kiedyś potrafił rzucać się do gardeł rywalom lub nawet kolegom z drużyny. Teraz takie obrazki są rzadkością. W parku maszyn to jednak on jest szefem, co zarejestrowały kamery podczas Boll Camp.
Kiedy ojciec przekazywał swoje uwagi i zapiski w notesie, syn miał odmienne zdanie. - Nie rozmawiam z tobą - odrzekł, odpinając ojcu mikrofon, żeby ten nie rejestrował, o czym rozmawiają. - Jajo jest już mądrzejsze od kury, więc trzeba odejść na bok - wyjaśnił później 61-latek.
Ostro skomentował wybory syna, "niech słucha taty"
Mistrz Polski z lat 1987-89 już 2 lata temu ostro komentował decyzje Piotra juniora. Wówczas odszedł z macierzystej Unii Leszno do Wrocławia w celu poszukiwania formy. Ten nie był zadowolony z jego wyboru. - Niech słucha taty, bo jajo nie może być mądrzejsze od kury. Trzeba się na swojej skórze przejechać, dostać parę kopów w du** i wtedy jest najlepsza lekcja - tłumaczył.
Po roku spędzonym w Sparcie i Zielonej Górze teraz przyszedł czas na Częstochowę. To już trzeci klub w ciągu trzech lat, odkąd opuścił ośrodek, w którym się wychował. Ojciec nie wyklucza jednak, że niedługo jego synowie mogą wrócić do Leszna. - Rozmawialiśmy z synami na ten temat i z całą pewnością jeden i drugi mają wielki sentyment do Unii i jak będą sprzyjające okoliczności, to obaj chcieliby tu kiedyś wrócić.


