Polski gwiazdor dostał pytanie o transfer. Wysłał jasny sygnał w stronę swojego klubu
Piotr Pawlicki jedzie sezon życia i aktualnie jest jednym z najbardziej rozchwytywanych zawodników na rynku transferowym. - Niektórzy kończyli mi już karierę - przyznaje 30-latek w rozmowie z Interia Sport. Tymczasem reprezentant Polski jest 6. zawodnikiem PGE Ekstraligi i jednym z faworytów do mistrzostwa Polski oraz mistrzostwa Europy. Pawlicki uchylił rąbka tajemnicy w sprawie doniesień transferowych na własny temat. Wysłał jasny sygnał w stronę Włókniarza.

Szymon Makowski, Interia Sport: Najpierw dokonuje pan akcji meczu na Bartoszu Zmarzliku, żeby za moment przyjechać daleko z tyłu. Dlaczego dziś forma była tak nierówna?
Piotr Pawlicki, zawodnik Krono-Plast Włókniarza Częstochowa: Faktycznie w dwóch wyścigach było kiepsko, kiedy startowałem po wodzie. Nie zrobiliśmy drugi raz korekty na półfinał, wiedząc że motor inaczej się zachowuje. Tor się szybko zmieniał i z tego to wynikało.
Pawlicki z cennym wsparciem, przerywa milczenie, "nakręcają nagonkę"
Niedosyt chyba jest, bo ambicje z pewnością były i są nadal mistrzowskie.
Zgadza się, mam niedosyt. W ostatnim biegu rundy zasadniczej próbowałem wszystkiego, ale nie mogłem dogonić juniora z Torunia. Pierwsze koty za płoty. Naprawdę nie jest źle, choć oczekiwałem od siebie więcej.
Jak duży wpływ na pańską formę miało dołączenie cenionego mechanika, Krzysztofa Nygi?
Media jak zwykle nakręcają nagonkę. Dołączył do nas Krzysiu i bardzo się z tego cieszymy. Jest to bardzo doświadczony mechanik, ale największą pracę wykonują Tomasz i Czarek. To oni siedzą w warsztacie i przygotowują sprzęt. Krzysztof generalnie jest osobą, która utwierdza mnie w przekonaniu. Z racji doświadczenia, bardziej usłyszy motocykl, aniżeli chłopaki. Czarek jest pierwszy sezon w żużlu, lecz bardzo dobrze sobie radzi. Tomek pracuje ze mną czwarty lub nawet piąty sezon.
Czyli nie ma to większego wpływu.
W żaden sposób nie wpływa to na to, że nagle zacząłem lepiej jechać. Wszyscy się dobrze dogadujemy. Cieszę się, że Krzysztof z nami jest, ale musimy pamiętać, że team składa się z kilku osób. Wspólnie ciężko pracujemy na ten sukces.
Pawlicki: Nadal wierzę, że jeszcze coś wielkiego osiągnę
To może chodzi o silniki Ashleya Hollowaya. Poznał je pan już na wylot?
Jeżdżę na jednostkach Ashleya od 2018 roku. Raz w porozumieniu sięgnąłem po silniki Flemminga. Mimo że mieliśmy trudne momenty, to nie narzekałem na sprzęt. Ashley robi świetną robotę. Lubimy się prywatnie i bardzo mu dziękuję za wszystko co dla mnie i naszego teamu robi.
W czym tkwi w takim razie sekret tej dyspozycji.
Każdy sezon jest inny. W tym roku zmieniłem swoje przygotowania. Między innymi chodzi o przygotowania fizyczne i ogólnie jestem coraz starszy. Choć niektórzy mnie już skreślali jako zawodnika i kończyli karierę, to ja nadal wierzę, że jeszcze coś wielkiego osiągnę w tym żużlu.
Może w tym wszystkim nie ma przypadku, że odrodził się pan akurat w Częstochowie.
Trafiłem do Włókniarza i jest fajnie, ale nie skupiajmy się na tym. Tor mi sprzyja, dobrze się tam czuję, ale po prostu wszystko zgrało się do kupy, trafiliśmy. Nie ma to znaczenia, gdzie bym się aktualnie znalazł. Mam dobry sprzęt, zresztą tak jak zawsze. Może też to zasługa teamu, bo bardzo dobrze się dogadujemy. Ostatnie lata jednak trochę mieszałem. Nie zawsze się dogadywaliśmy z tym głównym człowiekiem w moim zespole. Nie chcę się za bardzo doszukiwać. Na razie jest dobrze i oby tak pozostało.
Pawlicki przebiera w ofertach, czy dojdzie do transferu?
Głośno mówi się o tym, że wydzwania do pana większość klubów z PGE Ekstraligi.
Aktualnie mam telefony z całej Polski, ale trwa sezon i chcę się na nim skupić. Czas na rozmowy jeszcze przyjdzie.
Ale może pan uspokoić częstochowskich kibiców, którzy liczą na to, że przedłuży pan z Włókniarzem kontrakt na kolejny sezon?
To nie zależy tylko ode mnie. Aktualnie nie skupiam się na żadnych rozmowach. Najważniejsze jest dla mnie, żeby mieć czystą głowę. Skupiam się na tym, co tu i teraz.
Pana zdaniem nie za wcześnie prezesi rozpoczynają budowanie składów?
Z roku na rok coraz szybciej. Gdzieniegdzie słyszę, że już powoli budują się zespoły na 2027 rok. Dzieje się, ale taki jest rynek. Dzisiaj tak wygląda sport i nie chodzi tutaj tylko o żużel. Teraz tak już jest w sporcie i trzeba się w tym odnaleźć.
Pawlicki ujawnia kulisy rozmów z Wrocławiem
Zadziwiające, jak w żużlu w kilka miesięcy może się odwrócić tendencja. Choć odszedł pan ze Sparty głównie przez regulamin, to jednak ta forma była dużo niższa. Teraz wystarczył moment i telefon jest rozgrzany do czerwoności.
Z jednej strony regulamin, ale z drugiej dostałem takie wytyczne, na które nie mogłem się zgodzić. Nie wyobrażałem sobie, żeby czekać całą zimę i żeby decyzja zapadła przed sezonem odnośnie tego, kto pojedzie. Zadecydowałem, że nie chcę iść na taki układ.
No a potem była przygoda w Falubazie, która wszyscy wiemy, jak się skończyła.
W Falubazie czułem się dobrze. Dogadaliśmy się, a później się okazało, że jednak nie. Różne rzeczy się dzieją. Jeżdżę tyle lat na żużlu. Może nie przeżyłem jeszcze wszystkiego, ale nie wiem czy cokolwiek mnie jeszcze zaskoczy.


