Turniej w czeskich Pardubicach zapowiada się na doprawdy pasjonujący. Ścisk w czołówce jest niesamowity. Przewodzący klasyfikacji generalnej Janusz Kołodziej ma zaledwie 1 punkt przewagi nad drugim Leonem Madsenem z Danii, zaś 6 oczek - także dosyć niewiele - traci do niego Patryk Dudek z For Nature Solutions Apatora Toruń. Wszystko wskazuje na to, że telewidzowie i kibice zgromadzeni na trybunach będą wstrzymywać oddech aż do końca ostatniej gonitwy dnia. Kołodziej ma idealną szansę Minimalnym faworytem walki o złoto wydaje się Kołodziej. Pardubicki obiekt to podręcznikowy przykład tego, co otrzaskani w czarnym sporcie specjaliści określają mianem "lotniska". Proste są porażająco długie, wiraże niezwykle szerokie, a prędkość zabójczo wysoka. Nie trzeba być wielkim ekspertem, by zauważyć, ze to warunki skrojone pod wymiar wychowanka tarnowskiej Unii. Kołodziej od lat uchodzi za mistrza jazdy po takich gigantach i jednocześnie zawodnika gorzej radzącego sobie na typowo brytyjskich "pętelkach". Poza tym, czeskie powietrze wyraźnie służy 38-latkowi, który swój jedyne zwycięstwo w turnieju Grand Prix odniósł przed trzema laty w Pradze. Właśnie, Grand Prix. Mówiąc o sytuacji w SEC nie można zapomnieć o najbardziej atrakcyjnym kąsku z pakietu nagród przypadającemu jego zwycięzcy. Kto zostanie mistrzem Europy, ten z automatu wskakuje do przyszłorocznej stawki zawodników walczących o tytuł najlepszego na świecie. Madsen i Dudek nie mają na to ciśnienia, bo i tak utrzymają się w tegorocznym cyklu. Dla Kołodzieja to być może ostatnia w karierze szansa na to, by udowodnić swoją klasę i odczepić wreszcie łatkę "solidnego ligowca". Kołodziej od lat należy do grona najbardziej lubianych żużlowców na świecie. Sympatyczny, pokorny, stonowany - po prostu, budzi sympatię. Śmiało założyć można, że kciuki za niego będzie trzymać cała żużlowa Polska. Z kolei największy dylemat w tej sprawie przeżywać będzie zapewne... Maciej Janowski. Jeśli bowiem 38-latek awansuje do Grand Prix, a Janowski - co wciąż bardzo możliwe - wypadnie z miejsc gwarantujących utrzymanie, to dużo trudniej będzie mu negocjować stałą dziką kartą na przyszły sezon. Organizatorzy mogą kręcić nosem nad wprowadzenie do cyklu tylnymi drzwiami czwartego reprezentanta tego samego kraju.