Porażka czternastoma punktami to dla Polonii - typowanej do bycia drugą siłą ligi - po prostu koszmar. Przyjezdni byli jak dzieci we mgle, a wspomniany Bellego dwukrotnie przegrał z Mariusem Hillebrandem, którego powinien pokonywać jedną ręką. Fatalnie pojechał też Daniel Jeleniewski, który po dwóch zerach więcej szans już nie dostał. Finalnie porażka 38:52 daje Devils naprawdę dużą szansę na punkt bonusowy, mogący zaważyć np. na utrzymaniu w lidze. Polonia oczywiście nie ma powodów do paniki, bo wszystko i tak zacznie się w fazie play-off. Takie rezultaty jednak mocno podkopują morale zespołu, który miał być drugim faworytem rozgrywek, a bardzo wysoko przegrał z rywalem mającym zupełnie inne cele. W niedzielę do Landshut jedzie Falubaz i jeśli wygra, zbuduje naprawdę niezłą psychologiczną przewagę nad Polonią. Będzie już wyraźnie widać, kto w tej lidze jest najmocniejszy. Pytają menedżera, gdzie był Basso Na meczu nawet nie pojawił się Benjamin Basso, który miał być dla Polonii kimś w rodzaju jokera, strażaka ratującego klub z opresji w trudnych sytuacjach. W składzie zabrakło jednak jego nazwiska. - Czy w tej drużynie jest jakiś menedżer? Ktoś zarządzający? Dla mnie ten mecz został przegrany taktycznie - pisze jeden z kibiców Polonii. - Owszem, ostatnio Basso szału też nie robi. Ale czym ryzykowaliśmy? - dodał inny. Część kibiców zwraca też uwagę na to, że drużyna jest całkowicie uzależniona od dyspozycji Wiktora Przyjemskiego, co wydaje się bardzo niebezpieczną strategią. - Chłopak ma niespełna 18 lat. Na pewno będą przytrafiać mu się gorsze mecze, bo to nie jest robot. Tymczasem my bez Wiktora nie istniejemy. Jesteśmy po prostu jak zespół walczący o utrzymanie. Ja tego nie mogę pojąć - napisał pan Tomasz. Abramczyk Polonia okazję do rehabilitacji będzie mieć już za kilka godzin. O 14:00 podejmie u siebie Zdunek Wybrzeże Gdańsk.