Przemysław Półgęsek, Interia: Planujecie podstawiać autobusy dla kibiców z Bydgoszczy? Andrzej Matkowski, Polonia Piła: Zależy jakie będzie zapotrzebowanie! Ze względu na to, że część składu i zarządu jest bydgoska, to ludzie z tego miasta faktycznie się dopytują i wyrażają spore zainteresowanie. Jeśli będzie tylu chętnych, to czemu nie. Każdy kibic jest cenny W Bydgoszczy słynąłeś jako "człowiek od wszystkiego". Jaki jest twój zakres obowiązków w Pile? Na dzień dzisiejszy zajmuję się głównie dokumentacją. W okresie podpisywania kontraktów odpowiadałem za przygotowywanie tych wszystkich umów i kontakt z zawodnikami. Potem trzeba było przygotować sporo przed procesem licencyjnym. Wiadomo, że nie było u nas tyle papierów co w klubach, które jeździły wcześniej, ale trzeba było to wszystko wykonać. Teraz też szukamy wspólnie z zarządem juniorów, którzy uzupełnią skład. Rozumiem, że skupiacie się na gościach z PGE Ekstraligi. Nie zamykamy się na Ekstraligę. Chcemy wziąć takich juniorów, którzy będą w stanie punktować w 2. lidze i cieszyć kibiców swoją jazdą. Zgłoszeń chętnych mamy sporo, ale nie chcemy blokować ani tych chłopaków, ani nas samych, bo wiadomo, że nie można zgłosić więcej niż 4 gości. Nie chodzi też o to, by na sztukę kogoś kontraktować, a później go nie zapraszać. Trwają rozmowy. A co z trenerem? Też mamy kilku kandydatów, ale jeszcze żaden z nich nie podjął ostatecznej decyzji. Nie mogę podawać nazwisk, bo nie wszyscy z nich życzą sobie ujawniania szczegółów. Myślę, że jeszcze w grudniu wszystko podopinamy i oficjalnie ogłosimy. Kibice patrzą na Piłę z dużym entuzjazmem, ale i obawą. Pamiętają jak kończyły się poprzednie reaktywacje żużla w tym mieście. Jak mógłbyś ich przekonać, że wasz projekt odniesie większy sukces? Na obecną chwilę mamy deklarację od paru poważnych firm. Wygląda na to, że zabezpieczenie finansowe na te przynajmniej 2 początkowe sezony jest zbudowane. Wiadomo, że będziemy chcieli budować klub w oparciu o kibiców i firmy działające w okolicy. Chcielibyśmy, by Polonia była klubem lokalnym, a nie odbieranym tak jakby przyjechał ktoś z zewnątrz, przywiózł wszystkich w teczce i działał sobie na terenie Piły. Myślę, że im więcej czasu minie, tym będzie więcej ludzi chcących z nami współpracować. Odbieracie już takie wiadomości? Odzew, tak jak wspomniałem, jest bardzo pozytywny. Zgłasza się do nas wiele osób, które już wcześniej działały w Polonii Piła chcących pomagać dalej, pełnić różne funkcje podczas zawodów czy pomagać w ich organizacji. Zgłosili się już też chętni do pracy w warsztacie klubowym. Myślę, że baza jest spora i na tym fundamencie możemy zbudować klub podobający się kibicom. Moim zdaniem już za jakiś czas pilanie przekonają się, że to coś jest budowane dla nich i z nimi. Ustaliliście jakieś plany długofalowe? Daty awansów i tym podobne? Pierwszy sezon będzie zorientowany w dużej mierze na sprawdzenie się. Chcemy, żeby to wszystko było zbudowane na zdrowych zasadach, a nie bezsensownym szastaniem pieniędzmi. Oczywiście, chcemy być jak najwyżej w tabeli, ale nie stawiamy przed drużyną sztywnych celów. Ambitny plan zakłada zajęcie miejsca w pierwszej czwórce, lecz jeśli się nie uda, to nie będzie żadnej tragedii. Dla nas najważniejsza będzie wypłacalność i tworzenie podwalin organizacyjnych. Tak jak wspomniałeś, nie chcemy, żeby w Pile znów żużel działał rok, dwa i później się zawinął. W kolejnych sezonach może będziemy już walczyć o awans. Na pierwszy plan wysuwają się też nazwiska liderów. Czego w klubie oczekuje się dziś po Jonassonie? Sezony w Pile miał świetne, ale w Daugavpils było już gorzej. Na pewno widzimy w nim lidera drużyny. Rozmawiamy z zawodnikami, którzy mogliby jeszcze wzmocnić zespół i od kilku z nich, którzy mieli styczność z Thomasem słyszymy bardzo pochlebne opnie. Mówi się o nim, że nie tylko potrafi zdobywać dobre punkty, ale i być dobrym duchem drużyny, pomagać młodym zawodnikom, co dla nas będzie szczególnie ważne. Chcemy żeby to był prawdziwy zespół, żeby żużlowcy sobie nawzajem podpowiadali. Jeśli Thomas utrzyma swoje podejście, to prawdopodobnie wokół niego będzie ta drużyna budowana. Drugim liderem jest zaś Artur Mroczka, czyli zawodnik odbierany zgoła przeciwnie. Nie boicie się tarć? Mówi się o nim, jako o człowieku ciężkim w kontaktach. Słyszałem taką opinię, ale prezes odbył z nim kilka spotkań zarówno przed podpisaniem kontraktu, jak i po nim. Wygląda na to, że troszeczkę zmienił podejście. Ma być naszym krajowym liderem, a później pomóc nam po otwarciu szkółki. Będzie angażował się w wychowanie chłopaków przygotowujących się do licencji. Myślę, że doznał pozytywnej przemiany, choć to oczywiście wyjdzie w praniu. Dziś widzimy w nim drugi motor napędowy tego zespołu i osobę mającą przekazywać swoje doświadczenie kolejnemu pokoleniu żużlowców z Piły. Rozwiejmy wątpliwości. Czy tor przy Bydgoskiej 72 wciąż jest czarny? Ta nawierzchnia zmieniała się w ostatnich latach. Teraz rzeczywiście przeważa ciemny kolor, ale jeszcze przed sezonem ma zostać dowiezione kilkaset ton nowego materiału, już nie tak czarnej. Z czasem owal będzie robił się coraz jaśniejszy. Przed sezonem 2022 jeszcze nie będzie totalnego remontu, ale po nim czeka nas gruntowna przebudowa, kiedy tor rozjaśni się jeszcze bardziej i upodobni do większości obiektów w Polsce. Na koniec uspokójmy mieszkańców Piły. Czy skoro wrócił żużel, to z wieczora miasto znów będzie dławić się w fetorach? Myślę, że tak źle już nie będzie. Ten sport się zmienia, pojawił się nowy sprzęt, inne tłumiki. Od mieszkańców odbieramy dużo pozytywnej energii, bo czekali na powrót żużla ładnych parę lat i myślę, że przyjmą nas pozytywnie.