W Lesznie - mimo stosunkowo niskich temperatur - wrze w samorządowych kuluarach. Na Stadionie imienia Alfreda Smoczyka musi zostać wybudowane odwodnienie liniowie. To jeden z wymogów, jakie na wszystkie kluby najwyższej klasy rozgrywkowej narzuciła PGE Ekstraliga. Skomplikowana instalacja odwodnieniowa i specjalny system plandek mają ograniczyć do minimum liczbę spotkań odwoływanych ze względu na pogodę. To z kolei ukłon w stronę telewizji, która w minionym roku podpisała z najlepszą żużlową ligową świata rekordowy kontrakt. Do przetargu zgłosiły się dwie firmy, które przedstawiły trzy oferty. Według najniższej z nich inwestycja ma kosztować 960 tysięcy, ale przetarg najprawdopodobniej trzeba będzie przeprowadzić jeszcze raz, po jedna z firm przedstawiła 2 oferty. Wszystko wskazuje, że w nowym przetargu wszystkie oferty będą wyższe niż środki zarezerwowane na odwodnienie w budżecie miasta (nieco ponad milion złotych). Ponadto nie wszystkim radnym w ogóle podoba się wizja wizja zapłacenia za odwodnienie z publicznych funduszy. Rada miasta debatuje, prezydent ich godzi - Na trzy dni przed sesją została zrobiona wrzutka do projektu budżetu na rok 2022 pod tytułem "odwodnienie stadionu". Nas, jako radnych, stawia się teraz pod ścianą. Z jednej strony podnieśliśmy podatki mieszkańcom i będziemy mieć z tego 1.600.000 złotych, a teraz dajemy 1.050.000 złotych na stadion. Z drugiej strony wiemy, że to odwodnienie jest konieczne, aby Unia Leszno mogła dalej brać udział w rozgrywkach ekstraligi żużlowej - mówiła podczas sesji Adriana Machowiak, radna Koalicji Obywatelskiej, cytowana przez lokalny portal leszno24. - My się teraz ośmieszamy, żałując miliona złotych na odwodnienie stadionu. Unia Leszno to najbardziej utytułowany klub w Polsce. Chyba nie chcemy być jej grabarzem? - kontrował radny Adam Kośmider z PiS. - Adam, ciebie jeszcze na świecie nie było, kiedy ja już siedziałam na stadionie. Może już czas napisać jakiś plan, jak my chcemy Unii Leszno pomagać, ile rocznie będziemy przeznaczać na klub? A nie wszystko robić na ostatnią chwilę - ripostowała Machowiak. Prezydent Leszna Łukasz Borowiak wydał salomonowy wyrok. Twierdził, że jemu również nie podobają się rosnące z roku na rok wymagania PGE Ekstraligi, ale klubu nie stać na pokrycie inwestycji z własnej kieszeni, bo spółka była zmuszona pod koniec roku zaciągnąć milion złotych kredytu, by pokryć swoje wydatki. - Pieniądze, które dajemy na odwodnienie moglibyśmy wydać na inny cel, ale ja nie chcę być grabarzem Unii - podsumował. Fogo Unia Leszno nad przepaścią Najbliższe dni mogą okazać się sądne dla Fogo Unii Leszno. Jeszcze w poniedziałek MOSiR ma poinformować o decyzji w sprawie przetargu. Niewykluczone, iż będzie on musiał zostać unieważniony, jako iż jeden z podmiotów przedstawił w nim dwie oferty. Jeśli do tego by doszło, a w nowym konkursie nie złożono by oferty mieszczącej się w budżecie, to radni będą musieli podjąć decyzję o dołożeniu dodatkowych pieniędzy. Jeśli tego nie zrobią, zespół czekają spore konsekwencje. Do sprawy na swoim twitterowym profilu odniósł się prezes Fogo Unii, Piotr Rusiecki. Kibice leszczyńskiej drużyny nie mają żadnych wątpliwości. Ich zdaniem radni powinni dołożyć wszelkich starań, by umożliwić drużynie starty w PGE Ekstralidze. Drużyna jest najważniejszą wizytówką miasta. Większość fanów nie rozumie także argumentacji niektórych polityków tłumaczących, że odwodnienie powinien sfinansować klub. Stadion nie należy bowiem do niego, a do miasta.