Maksym Drabik osiągnął bardzo wiele jako młodzieżowiec. Okres ten zwieńczył jednak wpadką dopingową, co w konsekwencji oznaczało roczne zawieszenie. Od tamtego momentu jest nie do poznania. Kibice nie potrafią go zrozumieć. Nie potrafią go zrozumieć 25-latek po powrocie na tor totalnie odciął się od mediów i telewizji. Starannie unika rozmów z dziennikarzami, przeprowadzając dotąd tylko kilka wywiadów. W każdym z nich wypowiadał się w taki sposób, że kibice nie byli w stanie zrozumieć jego przekazu. Używanie przez niego trudnego słownictwa, wcale nie sprawiło, że wyszedł w ich oczach na inteligentniejszego. - Bawiąc się w żużel miałem z nim znikomy kontakt, ale obecnie nie mam żadnego. Pytanie jest jednak następujące. Co to za różnica, jak ktoś się wypowiada? Ma prawo do kształtowania swoich myśli w taki, a nie inny sposób i ja mogę ewentualnie kontestować wypowiedzi zawodników, gdy te słowa byłyby obraźliwe. Kiedy ktoś rozmawia w stylu, jaki mu się podoba bez używania przede wszystkim wulgaryzmów, to ja nie mam nic do tego. Najważniejsze, żeby być dobrym człowiekiem. Nie powinniśmy oceniać tego, jak Maks się wypowiada, jeśli nie narusza interesu osób trzecich - mówi nam Jacek Frątczak. To traumatyczne przeżycia tak na niego wpłynęły Maksym przed zawieszeniem był sympatycznym i uśmiechniętym człowiekiem. Praktycznie nie miał z nikim zgrzytów, lecz od kiedy wrócił, to ukazuje nam zupełnie inną postać. Jest bardzo skryty, a jak już się odzywa, to w sposób niezrozumiany. Co niektórzy zaczęli się nawet o niego martwić. Uważają, że chce zwrócić na siebie uwagę i coś więcej w ten sposób przekazać. W sporcie żużlowym mieliśmy bardzo dużo tragedii, gdzie zawodnicy nie radzili sobie z problemami. - Nie jestem aż tak blisko zawodnika, żeby móc go oceniać przez pryzmat tego, co mu siedzi w głowie. Tutaj należałoby to porównać z formułą zewnętrzną tego człowieka sprzed zawieszenia. Nie miałem okazji nigdy go poznać na tyle, aby mieć jakąkolwiek bazę. Oczywiście, to w jaki sposób artykułuje myśli, nie jest powszechnie przyjęte, jako standard. Jeżeli nie łamie prawa, niech mówi jak chce. Od tego są jego najbliżsi i klub, którzy mając tę bazę i wiedzę oraz czując, że to jest jakaś forma ekspresji, to powinien w jakiś sposób się tym zająć. Jeżeli jest to reakcja psychiczna na pewne traumatyczne przeżycia, to ci, którzy są blisko tego chłopaka, powinni się tym zająć - tłumaczy ekspert. Widzieli w nim światową gwiazdę Drabik ma za sobą dwa sezony, gdzie można stwierdzić, że wypełniał rolę solidnej drugiej linii. Przed nieszczęsnym 2020 rokiem był czołowym juniorem na świecie i świetnie prezentował się w barwach wrocławskiej Sparty. Jego dyspozycja była kluczowa, gdy trzeba było zastąpić słabiej dysponowanego seniora. Wszyscy wróżyli mu świetlaną przyszlość. Czy jest jeszcze na to szansa? - Pytanie, czy on chce, bo szczęściu trzeba pomóc. Jeżeli chce startować na poziomie światowym, to oczywiście, może to czynić w Ekstralidze, ale czysto zero jedynkowo musiałby ścigać się w cyklu Grand Prix. W związku z tym nie wiemy, czy go będzie na to stać, bo gdy widzę jego decyzje dotyczące udziału w eliminacjach, to nie jest zainteresowany startami na najwyższym poziomie startowym. Jeżeli chodzi o ligę, to jest w dalszym ciągu zawodnikiem z bardzo dużym potencjałem, który może być liderem zespołu lub jednym z liderów każdej drużyny ekstraligowej - kończy.