Prezes Michał Świącik obrywa za fatalne wyniki zespołu. Sam nie zakłamuje rzeczywistości i przyznaje się do błędów, biorąc odpowiedzialność za tak nieudany sezon. - Przeprosiłem i jeszcze raz przepraszam kibiców za to, co się stało. Jestem winny, to ja kontaktowałem tych zawodników. Zmienię podejście do prowadzenia klubu. Model częstochowski widać nie działa. Staraliśmy się to robić tak, jak w latach 90-tych. Byliśmy w stosunku do zawodników mili - mówił nam Świącik kilka dni temu w wywiadzie. PGE Ekstraliga. Jan Krzystyniak nie wierzy w zmiany we Włókniarzu - Podobne obietnice ze strony prezesa Świącika słyszałem już wcześniej - zaznacza Jan Krzystyniak, były żużlowiec i trener, a obecnie żużlowy ekspert. - We Włókniarzu było źle i prezes na koniec sezonu zawsze był krytykowany, m.in. przez własnych kibiców, którzy mieli mu za złe to, że w klubie źle się dzieje. Słyszałem już różne obietnice i postanowienia. Nic z tego nie wychodziło, były to słowa rzucane na wiatr. Tym razem też nie wierzę. Życzę jednak im zmian, bo pracowałem w Częstochowie przez trzy lata - dodaje nasz rozmówca.Za kadencji Świącika Włókniarz zdobył dwa brązowe medale DMP. Drużyna balansowała przez lata na miejscach 3-5, więc spadek na siódmą pozycję jest bardzo bolesny. - To miasto zasługuje na dobry żużel i na dobre widowiska, bo tor pozwala na to. Są też przede wszystkim znakomici kibice. Szkoda, że tak źle się dzieje, po prostu każdy sezon jest podobny do wcześniejszego. Prezes naprawdę musi się zmienić o 180 stopni, bo następny sezon może być ostatnim dla Włókniarza w PGE Ekstralidze i wtedy posada prezesa może wisieć na włosku - uważa Krzystyniak. Klęska Zmarzlika w prestiżowym turnieju. Tak źle nie było od lat Włókniarz Częstochowa. Prezes Michał Świącik pod ostrzałem kibiców Kibice nie odpuszczają Świącikowi. Oprócz negatywnych komentarzy w mediach społecznościowych, na meczu U24 Ekstraligi wywiesili transparenty, za które zostali poturbowani przez ochronę. - Prezes musi coś zmienić w sobie. Musi przestać być kumplem zawodników, nie może być pomiatany czy przestawiany przez nich. To on jest pracodawcą, a zawodnicy są pracownikami. W parku maszyn powinni stawać na baczność przed prezesem Świącikiem, a nie klepać po tyłku, jak to powiedział Marek Cieślak - twierdzi były trener częstochowskiej drużyny.Krzystyniak kontynuuje swoją wypowiedź i dalej daje rady działaczowi. - Prezes jest najważniejszą osobą w klubie, więc powinien trzymać wszystko w ryzach. Spoufalanie się z zawodnikami jest złym kierunkiem, ale powinien trzymać twardą ręką wszystkich pracowników. Nie przekonują mnie słowa, że zrobiliśmy wszystko. Nie, nie zrobiliście wszystkiego, jeżeli jest tak źle - podsumowuje. Skandaliczny transparent na meczu polskiej ligi, oberwał wicemistrz świata. "Patologii mówimy stop"